Chwile grozy przeżyła w czwartek po południu kierowniczka pociągu pospiesznego "Gałczyński” ze Szczecina do Lublina. Jeden z pasażerów chciał wyrzucić ją z wagonu.
Dwaj panowie, którzy byli w stanie się wylegitymować dostali od konduktora wezwania do zapłaty. Ale ich kolega nawet nie chciał o tym słyszeć. – Zagroził konduktorowi, że wyrzuci go z pociągu.
Konduktor poszedł poskarżyć się na trudnych pasażerów kierowniczce pociągu. Kobieta zapowiedziała gapowiczowi, że na najbliższej stacji będzie musiał wysiąść. Ale to jeszcze bardziej rozsierdziło awanturnika i wkrótce kolejarka stała się obiektem gróźb mężczyzny.
– Chodził za mną krok w krok po wszystkich wagonach i krzyczał: "i tak cię wypieprzę z tego pociągu”. Nie czułam się bezpiecznie – przyznaje pani Marta.
Rozpędzony pociąg na szczęście zbliżał się już do Dęblina. Na peronie na awanturnika czekali już funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei zaalarmowani przez maszynistę. Pijany gapowicz nie chciał iść z mundurowymi.
– Był agresywny, wyrywał się szarpał się z funkcjonariuszami, głośno używał słów wulgarnych. Na szczęście udało się go poskromić i ostatecznie nie trzeba było nawet zakuwać go w kajdanki – mówi Piotr Stefaniuk z lubelskiej komendy SOK.
Awanturnik, 30 letni Piotr S., mieszkaniec Rzeczycy-Kolonii trafił w ręce policji. W organizmie miał 2,5 promila alkoholu.
– Do sądu grodzkiego skierujemy wniosek o jego ukaranie za zakłócanie porządku publicznego – informuje Marek Niedbalski, rzecznik ryckiej policji.
Awanturnik może mieć jeszcze poważniejszy problem, bo jeśli kierowniczka pociągu złoży zawiadomienie o przestępstwie, wtedy Piotr S. odpowie także za groźby karalne. Kobieta wkrótce zostanie przesłuchana.