Dziewczynka miała buzię całą posiniaczoną, była wycofana i przestraszona – tak 2-letnią Amelię z Lublina zapamiętała sąsiadka. Kobieta zeznawała w poniedziałek w procesie opiekunów dziewczynki. Dwulatka miała być bita i przypalana papierosami
Proces 26-letniego Pawła G. i 22-letniej Klaudii O. toczy się w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Kobieta mieszkała ze swoją córką i partnerem przy ul. Gęsiej w Lublinie.
Zdaniem śledczych, Paweł G. bił znęcał się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. – Nigdy nie uderzyłem Amelki. Mogły być jakieś zaniedbania, ale nie było przemocy – zapewniał w sądzie oskarżony.
W poniedziałek zeznawała jego sąsiadka. - Słyszałam, jak mężczyzna krzyczy i przeklina. Dziecko regularnie płakało i piszczało. Zwykle ok. godz. 22 – mówiła przed sądem 29-latka.
W kwietniu kobieta spotkała Amelię wraz z opiekunami na placu zabaw. – Dziewczynka miała całą posiniaczoną twarz. Rodzice się nią nie zajmowali. Matka nie reagowała, kiedy dziecko podchodziło pod huśtawkę – relacjonuje 29-latka.
Jej mąż zorientował się wówczas, że mała Amelia i jej opiekunowie mieszkają po sąsiedzku. 29-latka porozmawiała o sprawie z koleżanką. Kobiety postanowiły zawiadomić opiekę społeczną.
– Odesłano nas na policję, bo podobno opieka nie zajmuje się takimi sprawami. Tydzień lub dwa później przyjechały panie z MOPR i policjanci – dodała 29-latka.
Podczas wizyty u Klaudii O. okazało się, że mała Amelia ma na ciele liczne obrażenia. Pracownicy socjalni i mundurowi pojechali z rodziną do przychodni.
– Dziecko miało siniaki na tułowiu, rękach i nogach. Twarzy nie pamiętam. Dziewczynka miała też ranę ucha. Wyglądało na naderwane. Wysłałem ją do szpitala, na oddział ratunkowy – zeznał lekarz, który badał Amelię w przychodni. – Matka mówiła, że dziecko spadło ze schodów, ale obrażenia na to nie wskazywały.
Po dalszych badaniach lekarze ocenili, że rany świadczyły o długotrwałym stosowaniu przemocy. Dziecko miało być m.in. bite tępym narzędziem, targane za uszy i przypalane. Dziewczynka została odebrana matce, która trafiła pod dozór policji. Paweł G. został aresztowany. Do tej pory przebywa za kratami.
Klaudia O. podczas śledztwa przyznała się tylko do zaniedbywania higieny córki. Obciążała jednocześnie swojego partnera. – Paweł ma wybuchowy charakter. Dwa razy w tygodniu zamykał Amelię w pokoju. Raz był miły, a raz agresywny –opowiadała Klaudia O.
W sądzie kobieta wycofała się z tych słów. Pawłowi G. grozi do 10 lat więzienia. Klaudia O. musi się liczyć z karą do 5 lat pozbawienia wolności.