Miał być wysoki standard, nowoczesna architektura i widok na zielony wąwóz. Skończyło się na poważnych kłopotach przyszłych mieszkańców superwieżowca Sunhill przy ul. Jana Sawy w Lublinie.
Cena od 5,5 do 6 tys. zł za metr kwadratowy. Budynek miał być gotowy w listopadzie ubiegłego roku. Budowa przeciągała się z miesiąca na miesiąc. A w poniedziałek roboty całkiem stanęły. Właściciele mieszkań liczą straty.
- Dla mnie to blisko 1500 zł miesięcznie - mówi pani Monika z Lublina. - Wzięliśmy z mężem kredyt, zainwestowaliśmy wszystkie oszczędności. Przeprowadziliśmy się z wynajmowanego mieszkania do rodziców. Na niecały rok, bo wtedy nasz blok miał być gotowy. Nic z tego. Trzeba było wrócić na stancję. Teraz mamy na głowie czynsz i raty kredytu.
Głównym wykonawcą robót było Lubelskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego. Z początkiem tego roku firma złożyła wniosek o upadłość.
- Rozwiązaliśmy już z nimi umowę. Zobowiązania LPBO wzięliśmy na siebie - mówi Wojciech Świtek, dyrektor ds. inwestycji w Antarze.
Ale roboty wciąż stoją w miejscu. Na przeszkodzie stanęli urzędnicy. - Wojewoda uchylił decyzję o pozwoleniu na budowę - mówi Robert Lenarcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
To efekt protestów Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Spółdzielcy domagali się wstrzymania budowy. Ich zdaniem, głębokie wykopy zagrażają sąsiednim wieżowcom.
W kolejnych etapach postępowania poszczególne instytucje odrzucały skargi. Nie uznawały LSM za stronę w sporze. Aż sprawa trafiła na szczebel wojewódzki.
- Sąd Kasacyjny uchylił decyzję o wydaniu pozwolenia na budowę i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia - mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody.
W tej chwili Antar nie ma prawa budować. Musi zalegalizować inwestycję. Na zebranie dokumentów ma blisko miesiąc. A nadzór budowlany kolejne dwa na wydanie decyzji.
Urzędnicy zapewniają, że o rozbiórce nie ma mowy, ale budowa się przeciągnie. O ile? Tego nikt nie jest w stanie powiedzieć.
- Nie dziwiłbym się, jeśli nasi klienci zgłoszą się, by dochodzić swoich roszczeń - mówi Świtek. - W końcu 150 rodzin jest poszkodowanych. Mam nadzieję, że uda się szybko wznowić prace.