Pani Joanna od tygodnia śpi wciśnięta między dwie kuchenne szafki a jej schorowany ojciec w małym pokoiku.
- Dzisiaj nie mogłam nic jeść, bo żołądek mnie bolał przez to spanie na twardej podłodze w kuchni - skarży się Joanna Kłosińska z mieszkania na piętrze kamienicy przy Zamojskiej. - Na czym śpię? Na kołdrze i prześcieradle, bo żaden materac mi się tutaj nie mieści. Staram się trzymać fason i się nie załamywać.
Ciężko jest. Bo co mam robić? Albo sobie posiedzę na krześle, albo na stołku obok, tyle mogę.
Pani Joanna nie może korzystać z dużego pokoju, bo zabronił tego Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Sufit w tym pomieszczeniu może runąć. Tydzień temu pokój zalała woda, którą strażacy gasili pożar dachu i poddasza kamienicy. W mieszkaniu oprócz pani Joanny zameldowane są jeszcze trzy osoby: jej 86-letni ojciec, cierpiący na daleko posuniętą chorobę Parkinsona oraz córka z mężem.
- Właściciel kamienicy jakoś się nie wyrywa do tego, żeby nam pomóc. A miasto mówi, że kamienica ma właściciela, który nam powinien załatwić jakiś inny kąt - mówi Kłosińska. - Ale urzędnicy i tak wiedzą, że w tej sytuacji muszą nam zapewnić lokal zastępczy - dodaje Juliusz Wojciechowicz, zięć pani Joanny. - Najpierw musimy znaleźć odpowiedni lokal. To nie jest kwestia godzin, tylko dni - mówi Tomasz Kępa, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Mieszkaniowych w Urzędzie Miasta. - Nie mamy w tej chwili żadnych wolnych lokali, choćby dlatego, że w części mieszkań trwają remonty - dodaje.
- Ja rozumiem, że miasto nie ma zastępczego lokalu od ręki, ale powinno zagwarantować chociaż jakiś nocleg w hotelu, żeby nie trzeba było spać na podłodze - stwierdza Wojciechowicz. - Takie rozwiązania praktykujemy tylko wtedy, gdy mieszkańcy nie mają gdzie się podziać. A ci lokatorzy, z tego co wiem, tymczasowo zapewnili sobie dach nad głową, mają gdzie mieszkać i jakoś dają sobie radę - odpowiada Kępa.
Dziś pani Kłosińska będzie prosić o lokal w Urzędzie Miasta. - Jeśli to nic nie pomoże, postaram się dotrzeć do prezydenta. Może on coś zaradzi.
Do sprawy wrócimy.