Do szpitala trzeba było przewieźć pasażerkę, którą uderzyły drzwi miejskiego autobusu. Przyczyny zdarzenia wyjaśnia policja. Tymczasem przewoźnik zapewnia, że pojazd był sprawny.
- Zgłoszenie otrzymaliśmy około godz. 9.10 - informuje Kamil Gołębiowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Drzwi autobusu przytrzasnęły rękę kobiecie. W tym czasie pojazd nie znajdował się w ruchu. Poszkodowana z urazem ręki została zabrana do szpitala - dodaje. Wypadek wydarzył się w chwili, gdy kobieta wysiadała z pojazdu. Pasażerka przechodziła niedawno zabieg właśnie na tę rękę, w którą uderzyły ją drzwi.
Autobus, w którym doszło do tego wypadku to 3-letni autosan sancity użytkowany przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Teoretycznie pojazd wyposażony jest w zabezpieczenia chroniące pasażerów przed przytrzaśnięciem. Pierwszym zabezpieczeniem jest fotokomórka wykrywająca pasażerów stojących w wejściu, a drugim mechanizm powodujący, że zamykające się drzwi w przypadku napotkania oporu otwierają się.
Z mechanizmem tym były problemy na początku eksploatacji autosanów w Lublinie. Nie była to jedyna przypadłość tych pojazdów: w autosanach konieczne było wzmocnienie dachu uginającego się pod ciężarem klimatyzacji (z tego powodu do fabryki wracało 18 pojazdów), zamontowanie dodatkowych podpór do siedzeń łamiących się pod ciężarem pasażerów, czy też wymiana wadliwych szyb wypadających z kabiny kierowcy na zewnątrz. Po tej serii wpadek producent przedłużył gwarancję na pojazdy.
MPK twierdzi, że z pojazdem nie było problemów. - Nadzór ruchu sprawdzał działanie drzwi w obecności policjantów. Okazały się sprawne. Autobus pozostał na linii, a jego kierowca nie zgłaszał żadnych problemów z drzwiami. Natomiast pasażerka, która doznała urazu poinformowała, że drzwi uderzyły ją podczas wysiadania - mówi Weronika Opasiak, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - Więcej o zdarzeniu będziemy mogli powiedzieć po obejrzeniu zapisów monitoringu.
Sprawę badać ma też policja. - Funkcjonariusze sporządzili notatkę w tej sprawie - mówi Gołębiowski. - Będą prowadzone dalsze czynności wyjaśniające okoliczności zdarzenia.