Nauczyciel kontraktowy otrzyma 20 zł podwyżki, mianowany – 115 zł, a dyplomowany – 314 zł brutto. Takie wyliczenia październikowych podwyżek podaje nauczycielska „Solidarność”. To mniej niż zapowiadał rząd. W przypadku nauczycieli dyplomowanych nawet o 200 zł.
– Nasze protesty i tak spowodowały, że zagwarantowane ustawą podwyżki wdrożono jeszcze w tym roku i nauczyciele nieco mniej stracą – mówi Dorota Adach, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność w Lublinie. – Mamy nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny, do którego jeszcze na wiosnę zwróciliśmy się o orzeczenie w kwestii zamrożenia nauczycielskich płac w cywilnej sferze budżetowej, wyda korzystną dla nas decyzję.
Umiarkowane zadowolenie z podwyżek wyraża również Celina Stasiak, przewodnicząca lubelskiego Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Za kilka lat skutki zagwarantowanych Kartą nauczyciela podwyżek mogą okazać się mało satysfakcjonujące – mówi.
Ze względu na stan finansów państwa ostatni etap podwyżek dla nauczycieli miał być wdrożony w styczniu bieżącego roku. Przesunięty został na październik. Związki próbują jeszcze negocjować wysokość wynagrodzenia zasadniczego. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty są to stawki ostateczne.
ZNP rozważa więc kolejną nowelizację karty. Ponadto domaga się, aby składniki wynagrodzenia nauczyciela regulowało rozporządzenie ministerstwa edukacji a nie samorządowe regulaminy.
– W konsekwencji zdarza się, że nauczyciele o tym samym stażu, wykształceniu i obowiązkach otrzymują różne pensje – mówi Celina Stasiak. – Po wprowadzeniu nowego systemu wynagradzania niektórzy nauczyciele nie tylko nie zyskali, ale trzeba im było wypłacać tzw. dodatek wyrównawczy, by spełnić zapisy ustawowe, że wynagrodzenie nie może być niższe od dotychczas pobieranego.