Znają jego imię i nazwisko oraz adres. Ale jak na razie policji nie udało się przesłuchać mężczyzny, którego auto w ostatni piątek dachowało na ul. Janowskiej w Lublinie.
- Ustalenie tożsamości nie było trudne. Znamy też dwa adresy, pod jakimi ten mężczyzna może się znajdować, ale jak na razie pod żadnym go nie zsataliśmy - mówi kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Chodzi i kierowcę osobowego audi w piątek dachowało na ulicy Janowskiej w Lublinie.
Do wypadku doszło kwadrans przed godziną 9. Na ulicy Janowskiej, w pobliżu wiaduktu kolejowego i niedaleko skrzyżowania z ulicą Koło dachowało osobowe audi.
– Wskutek tego jadący za audi autobus miejski gwałtownie zahamował. Dwoje dzieci podróżujących autobusem doznało obrażeń i zostało zabrane do szpitala – informowała wówczas policja.
Ulica przez kilka godzin była zablokowana.
Kierowca audi uciekł z miejsca wypadku, a w ślad za nim zostali wysłani policjanci z psem tropiącym.
Jak na razie kierowcy nie udało się zatrzymać i przesłuchać. Być może będzie mu wezwanie, aby stawił się na przesłuchanie.
Jak słyszymy od policjantów orientujących się w tej sprawie, ustalenie czy mężczyzna prowadził pijany będzie teraz niemożliwe. Funkcjonariusze podejrzewają też - na podstawie rzeczy znalezionych w samochodzie, że kierowca w piątek rano jechał na ryby, lub wracał z połowu.