Kilkadziesiąt osób zebrało się wczoraj wieczorem przy ulicy Gospodarczej w Lublinie. Byli oburzeni z powodu pościgu policyjnego poloneza za przestępcą poszukiwanym listem gończym za napady rabunkowe. Nikomu nic się nie stało. Przestępca uciekł.
– Przyjdźcie natychmiast, zobaczycie, jakie rodeo policja wyprawia. Malinowy polonez o numerach LUB 959 P jeździ jak na żużlu. Przestraszone dzieci chowają się po klatkach schodowych – alarmowali.
Na miejscu zastaliśmy grupę kilkudziesięciu osób. – W ostatniej chwili udało mi się zabrać wózek z dzieckiem – żali się Daniel Bednarczyk, mieszkaniec.
– Czy osiedlowe uliczki służą do policyjnych pościgów? – pytali. – To skandal. Kierowca pewnie był pijany.
Policyjna kontrola wykazała, że kierowca poloneza był trzeźwy.
– Policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień – mówi kom. Wiesław Traczyk, komendant VI Komisariatu policji. – Byli to doświadczeni funkcjonariusze. Musieli jechać osiedlowymi uliczkami. To była wyższa konieczność. Nikt z mieszkańców nie chciał współpracować. Z całą stanowczością twierdzę, że między innymi dzięki nim przestępcy udało się zbiec.