Klub PiS stracił dwa miejsca w komisji kontrolującej prezydenta. Najpierw narzekał, że nie mógł wskazać, kto z niej odejdzie. Gdy dostał wybór – nie chciał z niego skorzystać.
Nowy klub upomniał się o miejsca w komisji. Z rachunku wynikało, że ma je oddać PiS. Wspólny Lublin złożył projekt uchwały wpisując nazwiska radnych do usunięcia. To Sylwester Tułajew i Małgorzata Suchanowska, najostrzejsi wobec prezydenta z PO. Z trojga przedstawicieli PiS miał pozostać najłagodniejszy – Zdzisław Drozd.
Reakcja była ostra. – Żałuję, że nie zapytano klubu PiS, kogo chce mieć w komisji – komentował Tułajew. Na sesji Rady Miasta jego klub mógł już wybrać, kogo poświęci. Wspólny Lublin zgodnie ze środową zapowiedzią zmienił projekt i wykreślił nazwiska, by PiS wskazał je sam.
– Nie ma potrzeby, by dzisiaj podejmować tę uchwałę – mówił Tułajew pytany o nazwiska. Pytanie padało ponownie. – Proszę nie wymagać ode mnie dwie minuty przed głosowaniem zgłoszenia odpowiednich nazwisk – odpowiadał. – Hipokryzja ma swoje granice – odparował mu Piotr Kowalczyk (WL). – W środę został pan poinformowany, że oczekujemy od pana nazwisk.
PiS milczał, więc Wspólny Lublin podał te same nazwiska co wcześniej i odwołał z komisji Tułajewa i Suchanowską. Przeciw, ku oburzeniu klubowych kolegów głosował Stanisław Podgórski z PO. Z ław Platformy jeszcze przez dłuższy czas słychać było głośne kłótnie. Zwolnione miejsca zajęli Elżbieta Dados i Marcin Pogorzałek z WL.
Odwołani radni postanowili dołączyć do dwóch innych komisji, na co reszta przystała. Nie są to jednak miejsca w traktowanej jako szczególna Komisji Rewizyjnej, której zadaniem jest kontrola pracy prezydenta i jego służb.