Koniec pobłażania dla osób migających się od służby wojskowej. Tylko w tym roku lubelska komenda uzupełnień skierowała przeciwko nim ponad pięćdziesiąt wniosków do prokuratury. Grozi im grzywna, a nawet więzienie.
– Musimy być bezwzględni wobec tych, którzy z premedytacją uciekają przed wojskiem – mówi mjr Roman Myszak, szef Wydziału Poboru i Uzupełnień WKU Lublin-1. – Wysyłamy do poborowego jedno wezwanie. On nie odpowiada. Potem kolejne. I nadal bez odzewu. Po kilku takich próbach nie mamy wyjścia. Kierujemy sprawę
do prokuratury.
Każdemu, kto unika zasadniczej służby wojskowej, grozi do dwóch lat więzienia. Częściej stosuje się jednak grzywnę albo ograniczenie wolności zamieniane na prace społeczne. Wyrok jest jednak wyrokiem, więc nazwiska dezerterów trafiają do Krajowego Rejestru Skazanych.
Teraz w Lublinie toczy się kilka spraw o uporczywe unikanie służby. A może być ich jeszcze więcej, bo tylko w czterech pierwszych miesiącach tego roku lubelska WKU skierowała do prokuratury ponad 50 wniosków, znacznie więcej niż jeszcze rok wcześniej.
– Z chwilą wejścia Polski do Unii Europejskiej młodzi ludzie zaczęli wyjeżdżać za granicę. Niektórzy na kilka tygodni, inni kilka miesięcy. Ale zapominają o tym poinformować biuro meldunkowe – tłumaczy mjr Myszak. – Gdyby zgłosili wyjazd, nie byłoby problemu z armią.