Jak wynika z raportu NIK, jednej trzeciej zachorowań można byłoby zapobiec, gdyby była lepsza profilaktyka.
Ponad połowa polskich pacjentów chorych na nowotwory złośliwe umiera. A może być jeszcze gorzej – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli
Jak czytamy w raporcie NIK, Polska, razem z Węgrami i Chorwacją, jest w pierwszej trójce krajów Unii Europejskiej z największą umieralnością na nowotwory złośliwe.
Według danych z 2015 roku w Lubelskiem na 100 tysięcy mieszkańców zanotowano 425 przypadków zachorowań na nowotwory, z czego aż 240 było śmiertelnych. Najgroźniejszy jest rak płuca i jelita grubego, a dodatkowo wśród mężczyzn rak prostaty i pęcherza moczowego. Wśród kobiet – rak piersi i jajnika.
Polskie Towarzystwo Onkologiczne prognozuje, że do 2025 roku liczba zachorowań na choroby onkologiczne wzrośnie o 25 proc., przez co nowotwory staną się prawdopodobnie główną przyczyną zgonów w Polsce.
– Raport obnażył prawdę o stanie polskiej onkologii, która zawsze była i jest niedoszacowana. Przykładem jest chociażby obniżenie wyceny procedur w 2014 roku, co pogorszyło kondycję finansową ośrodków onkologicznych w kraju, w tym naszego centrum – zaznacza Maciej Kondratowicz-Kucewicz, zastępca dyrektora Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej ds. medycznych. – Dla COZL oznaczyło to ubytek rzędu 7 mln zł w skali roku.
Dyrektor dodaje, że w onkologii brakuje też specjalistów. – Chodzi m.in. o patomorfologów. Średnia wieku w wielu onkologicznych specjalnościach to 50–55 lat – podkreśla Kondratowicz-Kucewicz. – Brakuje młodych lekarzy, którzy chcieliby pracować w tak trudnej dziedzinie. Jeśli mają zarabiać tyle samo, co inni, wybierają łatwiejsze specjalizacje, które nie wiążą się z takim obciążeniem.
Jak wynika z raportu NIK, jednej trzeciej zachorowań można byłoby zapobiec, gdyby była lepsza profilaktyka. Chodzi o zminimalizowanie kluczowych czynników ryzyka, do których specjaliści zaliczają m.in. palenie tytoniu, spożywanie alkoholu, brak aktywności fizycznej, niewłaściwą dietę, która prowadzi do nadwagi.
NIK wskazuje także na duże rozproszenie placówek zajmujących się leczeniem raka i brak ośrodków specjalizujących się w leczeniu określonych typów nowotworów. Wiele do życzenia pozostawia też koordynacja i ciągłość w zakresie diagnostyki i leczenia nowotworów.