Waldemar Kijek opuścił Lubartowskie Porozumienie Samorządowe i przystał do koalicji PSL–SLD, która dzięki temu uzyskała jednomandatową większość w Radzie Powiatu w Lubartowie i obsadziła swoimi ludźmi najważniejsze stanowiska.
Bez Kijka koalicja PSL–SLD nie mogłaby rządzić. – Przystałem do niej, bo alternatywą była koalicja z Samoobroną, której nie mogłem zaakceptować – tłumaczy Kijek. Nowy przewodniczący dodaje, że nie mógł się też porozumieć z Szablińskim, który – jak mówi Kijek – choć przegrał wybory (nie został radnym) to wciąż dążył do kierowania powiatem.
LPS myślało o koalicji z LPR i Samoobroną, która jednak bez Kijka nie uzyskałby większości w radzie. Rozmawiało też z PSL. Ludowcy argumentowali, że nie będą w powiecie rządzili bez SLD. – Nie zmienia się koni, które dobrze ciągną – mówił na sesji w sobotę Marian Starownik, twierdząc, że droga do poszerzenia koalicji jest ciągle otwarta. Na nowego koalicjanta czeka jedno miejsce w zarządzie powiatu, które nie zostało obsadzone.
Resztę stanowisk i funkcji koalicja podzieliła pomiędzy siebie. Wiceprzewodniczącymi Rady Powiatu zostali Jan Mazurek (PSL) i Jerzy Guz (SLD), członkami zarządu Kazimierz Sysiak i Henryk Zdunek, obaj z PSL.
Za kandydaturą Starownika zagłosowało 12 radnych. Przed głosowaniem Józef Krzyszczak, radny z Samoobrony, zapytał go m.in. czy współpracował ze służbami specjalnymi. – Gdybym miał coś na sumieniu to bym nie kandydował – zaprzeczał Starownik.