Do tragedii doszło w sierpniu ub. roku. Jadący skodą na czeskich numerach rejestracyjnych Ukrainiec nie zatrzymał się w Piaskach do kontroli drogowej. Dwóch funkcjonariuszy ruszyło w pościg. Auto zatrzymali w Chojnie Nowym. Podczas szarpaniny z kierowcą z broni służbowej funkcjonariusza padły dwa strzały. Jeden z nich trafił Ukraińca w głowę. Mężczyzna zmarł.
Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Chełmie odbyła się kolejna rozprawa. Na wniosek Zbigniewa Betki, zastępcy prokuratora okręgowego w Lublinie ośrodek zamiejscowy w Chełmie, składała zeznania Valentina V., żona zabitego. Skonfrontowano je z zeznaniami złożonymi w śledztwie. Potwierdziła je, choć niektórych sytuacji nie mogła sobie przypomnieć i dokładnie ich odtworzyć.
Ukrainka zeznała, że w czasie jazdy poczuła bóle w dole brzucha (była wówczas w ósmym miesiącu ciąży). Małżonkowie zdecydowali się pojechać do szpitala. Mężczyzna prowadził samochód z prędkością około 140 km/h. Valentina V. nie widziała wcześniej policyjnego patrolu. Zauważyła go na chwilę przed tragedią.
Dwaj oskarżeni policjanci nie przyznali się do dokonania zarzucanych czynów i skorzystali z prawa odmowy składania wyjaśnień. Złożyli natomiast oświadczenia. Oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci policjant wyraził współczucie żonie zabitego. Powiedział też, że jest to jego osobista tragedia. - W zaistniałej sytuacji miałem możliwość zachować się jak prawdziwy policjant lub nie reagować w ogóle - powiedział. - Odniosłem niezbite wrażenie, że długotrwały pościg i zachowanie pokrzywdzonego nosi znamiona przestępstwa.
W podobnym tonie wypowiedział się drugi z oskarżonych, dowódca patrolu. - Zdarzyła się straszna tragedia - mówił. - Współczuję żonie pokrzywdzonego. Zdaje sobie sprawę, że odbiło się to na ich życiu rodzinnym, ale na moim życiu rodzinnym i zawodowym również. Nie my sprowokowaliśmy tę sytuację. Gdyby kierowca się zatrzymał, skończyłoby się ewentualnie na mandacie.
Policjant dodał, że w sytuacji zagrożenia życia pieszych i kierowców oraz kiedy pokrzywdzony szukał czegoś przy lewarku zmiany biegów, on i jego kolega mieli prawo uważać, że mają do czynienia z niebezpieczeństwem.