999 kartek pocztowych do najważniejszych polityków, urzędników i dziennikarzy w Polsce, Szwecji i Unii Europejskiej wysłał Marek Poznański poseł Ruchu Palikota. – Szwedzi traktowali nas w XVII wieku jak market budowlany. Niech oddadzą co zrabowali – mówi.
"Proszę o oddanie polskich dóbr kultury, które zostały wywiezione umyślnie i bezprawnie przez Szwedów z mojego kraju” – taki napis w trzech językach (polskim, szwedzkim, angielskim) znalazł na pocztówce. Przeczytają go m. in. premier Donald Tusk, ministrowie, politycy, wysokiej rangi urzędnicy z Polski, Szwecji i Unii Europejskiej. Do króla Szwecji poseł wyśle specjalny list.
Poseł przypomina, że podczas "potopu” Szwedzi wywieźli z Polski bezcenne księgozbiory, archiwalia, obrazy, elementy architektoniczne. – Łupili zamki, klasztory, miasta. Wyrywali nawet okna z ramami, skuwali części elewacji. Traktowali nasz kraj jak market budowlany – mówi. Podkreśla, że w traktacie podpisanym w Oliwie w 1660 roku (artykuł 9) Szwedzi zobowiązali się oddać zabrane dokumenty i bibliotekę królewską. Słowa nie dotrzymali. Mimo inwentaryzacji robionej sto lat temu przez Polską Akademię Umiejętności nie wiadomo dokładnie, jakie straty poniosła Polska.
- Liczę na wywołanie szerokiej dyskusji i cywilizowane załatwienie tego problemu. Wierzę, że możliwe jest odzyskanie dóbr naszej kultury. Kropla drąży kamień – mówi Poznański. Dodaje: - Miałem nieprzyjemną rozmowę z wiceambasadorem Szwecji. Twardo powiedziałem, że są złodziejami. Usłyszałem: to były inne czasy.
Poznański nie chciał powiedzieć ile zapłacił za akcję. Przyznał, że najwięcej kosztowały znaczki – 3,60 zł za kartkę wysłaną za granicę Polski. Jedną kartkę pocztową przekaże na przyszłoroczną licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Poseł wysyła pocztówki, a MSZ twierdzi, że mimo obiektywnych trudności (niedochodzone roszczenia tracą aktualność) stara się odzyskać skradzione przedmioty. Ostatnio do kraju wróciło kilka rękopisów średniowiecznych z dawnych zbiorów wrocławskich. Natomiast ministerstwo kultury chwali Szwedów za otwartość, bo m. in. pokazali na wystawie w Warszawie przedmioty, które ukradli w Polsce.