Najpierw ukradł witaminy z apteki, potem czekolady ze sklepu spożywczego a na koniec belę materiału. Potrzebował na to dwie godziny.
- Upatrzyli sobie belę materiału imitującego futro – mówi Andrzej Fijołek, z KWP w Lublinie. - Bez słowa zabrali materiał i ruszyli dalej.
Sprzedawczyni zawiadomiła policję. Dzielnicowi, którzy patrolowali ul. Filaretów pobiegli na ulicę Głęboką. Na przystanku przy parku akademickim zauważyli złodzieja trzymającego belą materiału.
Tłumaczył, że dostał ją od babci. W komisariacie przyznał się do kradzieży. Był już wcześniej karany, w kwietniu wyszedł z aresztu.