Proces Mariana Kowalskiego, oskarżonego o pobicie klienta klubu Graffiti przeniesie się do... klubu. Sąd przeprowadzi na miejscu rodzaj wizji lokalnej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Lider lubelskich narodowców przez wiele lat kierował ochroną w Graffiti. W lutym 2014 miał poturbować jednego z gości. Andrzej N. bawił się w klubie wraz z żoną, na koncercie zespołu Happysad. Marian Kowalski odpowiada teraz za pobicie.
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym Lublin - Zachód. Podczas piątkowej rozprawy sędzia Agnieszka Kołodziej zdecydowała, że dla zbadania dokładnych okoliczności zajścia niezbędne będzie przeprowadzenie wizji lokalnej w klubie. Chodzi o przeprowadzenie kilku pomiarów. Eksperyment ma być przeprowadzony pod koniec kwietnia. Sąd czeka również na opinię biegłego. Przesłucha także ortopedę, który zajmował się pokrzywdzonym mężczyzną.
Andrzej N. miał zostać zaatakowany, kiedy po koncercie wychodził z Graffiti. Mężczyzna utrzymuje, że Marian Kowalski uderzył go w twarz i wypchnął z lokalu. Andrzej N. miał z rozbitym nosem spaść ze schodów. Mężczyzna utrzymuje, że Kowalski szarpał również jego żonę.
Wizyta w Graffiti zakończyła się dla Andrzeja N. złamaniem nosa. Mężczyzna musiał też przez prawie dwa tygodnie chodzić w kołnierzu ortopedycznym. Jego relację potwierdza m.in. obdukcja lekarska.
Śledczy zarzucili Marianowi Kowalskiego uszkodzenie ciała, ale on sam twierdzi, że nie doszło do bójki. Z relacji świadków obrony wynika, że to żona poszkodowanego mężczyzny była agresywna, miała awanturować się w klubie.