Pirat drogowy, który wjechał w motocyklistę, nie może już liczyć na łagodniejszą karę. Prokuratura musi rozpatrzyć jego sprawę jeszcze raz. A policja wyjaśnić, dlaczego ulgowo potraktowała pijanego za kółkiem.
Sprawę opisaliśmy w ubiegłym tygodniu. 10 listopada ub. roku Dariusz Mazurek jechał motocyklem ul. Zana w Lublinie. Zatrzymał się za stojącym na jego pasie fiatem. Wówczas najechała na niego skoda prowadzona przez Krzysztofa M.
Kierowca skody był pijany. Miał w organizmie 1,8 promila alkoholu. Motocyklistę zabrało do szpitala pogotowie. Miał uraz kręgosłupa i kolana.
Jeśli poszkodowany ma niewielkie obrażenia, to kierowca odpowiada osobno: za kolizję i za jazdę po pijanemu. To dla niego znacznie korzystniejsze wyjście. Grozi mu wówczas tylko grzywna i do dwóch lat więzienia. Za spowodowanie wypadku po pijanemu, w którym ofiara odniosła poważniejsze obrażenia, grozi do 4,5 roku więzienia.
Tylko że Mazurka o zdrowotne skutki potrącenia przez samochód nikt nie pytał. Policja potraktowała sprawę jako zwykłą kolizję i wysłała do sądu wniosek o ukaranie Krzysztofa M. za wykroczenie i wymierzenie mu 350 zł grzywny. Taki wyrok nawet zapadł, ale Mazurek – oskarżyciel posiłkowy – już go zakwestionował.
– Sąd z urzędu zwrócił sprawę do prokuratury, aby usunęła istotne braki postępowania przygotowawczego – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Swój błąd zauważyła również prokuratura, która jednocześnie cofnęła wniosek o skazanie Krzysztofa M. bez procesu.
– Był przedwczesny – przyznaje Justyna Rutkowska- Skowronek z Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – Należy sprawdzić, jakie obrażenia odniósł poszkodowany.
Postępowanie wyjaśniające, dlaczego funkcjonariusze potraktowali najechanie na motocyklistę tylko jako kolizję, prowadzi też Komenda Miejska Policji w Lublinie. – Wynik kontroli powinien być znany w najbliższych dniach – mówi Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji.