Kilkadziesiąt osób chodziło w sobotę w kółko po przejściu dla pieszych na ul. Nałęczowskiej. - To pierwszy z protestów. Jeśli nie odniesie efektów, zrobimy kolejny - mówią.
Pikieta zaczęła się około godz. 10. Mieszkańcy ul. Biskupińskiej i Gnieźnieńskiej wyszli na ulicę i tamowali ruch. Na Nałęczowskiej stworzył się długi korek.
- Apelujemy żeby doprowadzono warunki życia na naszym osiedlu do miejskiego standardu - mówi Piotr Tokarzewski z ul. Biskupińskiej.
O co chodzi? Mieszkańcy chcą asfaltu na ul. Biskupińskiej. Domagają się też, by miasto poprawiło bezpieczeństwo na ruchliwej Nałęczowskiej i wybudowało szkołę. - Biskupińska jest stroma, nie ma utwardzonej nawierzchni, podczas deszczu wymywa ją woda. Często nie da się wjechać pod górę do domów. Zimą mamy zalane garaże - twierdzi Tokarzewski.
- Mam 11 letnie dziecko, które mogłoby samo podróżować do szkoły, ale przejście przez ulicę jest często niemożliwe. Kierowcy nie zatrzymują się przy pasach. Potrzebna jest sygnalizacja świetlna na ul. Nałęczowskiej - dodaje mieszkająca na osiedlu Agnieszka Kotowicz.
Protest nie był legalny. Pikietujący nie zgłaszali go do Urzędu Miasta. Ale policjanci nie ukarali ich mandatami. Skończyło się na pouczeniu. Po godz. 11 mieszkańcy rozeszli się do domów, ale już zapowiadają kolejną pikietę na ul. Nałęczowskiej. Tym razem w godzinach szczytu - w piątek o godz. 16.