Szybkie wznowienie budowy wieżowca Sunhill stoi pod coraz większym znakiem zapytania. Developer ma kolejne problemy z zalegalizowaniem inwestycji. Protestuje spółdzielnia i okoliczni mieszkańcy.
Wojewoda cofnął firmie Antar pozwolenie na budowę. Powód? Protesty Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i okolicznych mieszkańców. Wydając pozwolenie, urzędnicy nie brali ich pod uwagę. Teraz procedurę trzeba zacząć od początku, ale spółdzielcy mają już prawo głosu.
- Wpłynęły do nas pisma, zarówno od LSM, jak i mieszkańców sąsiedniego bloku - mówi Ewa Krócikowska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - To oznacza, że decyzja o ewentualnej legalizacji budowy się opóźni. Nie wiem, jaki będzie ostateczny werdykt, musimy brać pod uwagę argumenty wszystkich stron.
Spółdzielnia zapewnia, że nie chodzi jej o torpedowanie inwestycji. Protestuje, bo, jej zdaniem, budowa jest nielegalna i zagraża sąsiednim blokom.
- Inwestycja nie jest zgodna z planem zagospodarowania dla tego terenu - mówi Jan Gąbka, prezes LSM. - Powoduje też zagrożenie katastrofą budowlaną, dla pobliskiego wieżowca. Mamy na ten temat opinię niezależnego specjalisty.
Spółdzielcy mają cały szereg zastrzeżeń. Domagają się m.in., by Antar przedstawił podobną ekspertyzę i zabezpieczył pobliski blok. Chcą też, by budynek poprawiono, tak, aby odpowiadał wszelkim wymogom technicznym. Projekt przygotowały bowiem osoby bez uprawnień. Wykazało to postępowanie przed sądem dyscyplinarnym dla architektów. Projektantów ukarano, ale budynek stoi.
- A u mnie widać pierwsze rysy na ścianach - mówi pani Marta, lokatorka sąsiedniego wieżowca. - Jak można w odległości kilku metrów budować blok na kilkanaście pięter. W dodatku na skarpie. Przecież sam wykop był głęboki na trzy kondygnacje. To wszystko kiedyś się osunie.
Mieszkania w Sunhillu to jedne z najdroższych w mieście. Klienci Antaru boją się o swój majątek. Szukają pomocy u prawników, którzy mają bronić ich interesów.
Developer w terminie dostarcza do PINB wymagane dokumenty, ale to nie gwarantuje szybkiego rozstrzygnięcia i wznowienia prac. Jeśli nadzór budowlany weźmie pod uwagę argumenty spółdzielców, oddanie mieszkań może się przeciągnąć nawet o pół roku.