Pracownicy sądów i prokuratur protestują przeciwko zamrożeniu płac. W czwartek pikietowali przed prokuraturami w całym kraju. Protest zorganizowano również przed Kancelarią Premiera.
Pikiety mają być tylko wstępem do ostrzejszego protestu, jeśli rząd nie przychyli się do postulatów protestujących. Ci domagają się 12-procentowego wzrostu wynagrodzeń dla budżetówki w przyszłym roku. Tymczasem rząd w przyjętym niedawno projekcie zapisał, że w 2022 r. wynagrodzenia w sferze budżetowej nie będą waloryzowane automatycznie. Oznacza to zamrożenie płac w budżetówce. Jednocześnie projekt ustawy budżetowej zakłada podwyższenie płacy minimalnej do 3 tys. zł brutto.
– Staniemy w miejscu i za chwilę znowu będziemy zarabiać pensję minimalną. My się na to nie godzimy – mówiła podczas protestu przed KPRM Edyta Odyjas, szefowa "Solidarności" pracowników sądownictwa i prokuratury. – Przy takim obciążeniu pracą wymaga się do nas, żebyśmy pracowali jeszcze szybciej za taką płacę. Absolutny sprzeciw.
W Warszawie protestowało około stu osób z całego kraju. Przed gmachem Kancelarii Premiera ustawili dwumetrową lodową rzeźbę Temidy. Topiąc się w słońcu miała symbolizować zamrożenie płac i jego skutki.
Podobna pikieta odbyła się również w Lublinie, przed budynkiem tutejszej prokuratury okręgowej. Protestujący korzystając z przysługującej im przerwy, ustawili się z transparentami. Takie akcje mają być powtarzane w kolejnych tygodniach.
Z informacji przekazanych przez związkowców z "Solidarności" wynika, że 90 proc. wynagrodzeń zasadniczych urzędników sądów i prokuratur mieści się w przedziale od 2 tys. zł netto do 3,1 tys. zł netto. Średnie wynagrodzenie zasadnicze netto wynosi natomiast 2 tys. 550 zł. zł.