Rozpoczął się proces Przemysława K. z Chełma, oskarżonego o brutalne zamordowanie żony. Mężczyzna miał jej wbić w brzuch kuchenny nóż. Na ciele zostawił bukiet kwiatów, po czym wyskoczył z mieszkania na trzecim piętrze.
Przemysław K. targnął się w ten sposób na własne życie. Nie skakał jednak na głowę, a na nogi. W rezultacie doznał poważnych złamań. Do tej pory nie wrócił do zdrowia. Porusza się na wózku. Tak też stawił się w środę przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Został tam przywieziony karetką, ze specjalnego oddziału szpitalnego w zakładzie karnym w Łodzi. Mężczyzna nadal musi przebywać pod opieką lekarzy.
Inżynier budowlany z Chełma odpowiada przed sądem za zamordowanie żony Moniki. Śledczy ustalili, że przez przynajmniej 10 ostatnich lat wspólnego życia, Przemysław K. znęcał się nad żoną. Bił ją i regularnie poniżał.
45-letnia Monika K. pracowała w chełmskim zakładzie karnym, robiła doktorat na KUL. Nie miała dzieci. – Patrzyłyby się, jak tatuś bije mamusię – tłumaczyła to swojej matce.
Według śledczych, Przemysław K. latami szantażował żonę. Robił Monice nagie zdjęcia i groził, że pokaże fotografie jej kolegom z pracy. W 2006 pobił żonę, ale związana z tym interwencja policjantów zakończyła się na rozmowie ostrzegawczej. Z akt sprawy wynika, że Przemysław K. nadal nie radził sobie z agresją. Regularnie bił żonę, wyzywając ją przy tym od dz..ek, szmat, k..ew i kretynek. Prokurator dowodzi, że o wszystkim wiedziała najbliższa rodzina Moniki.
W maju 2016r. policjanci założyli Monice i Przemysławowi niebieską kartę. 45-latka została bowiem dotkliwie pobita. Przemysław wyprowadził się do matki.
Monika K. już rok przed śmiercią zamierzała odejść od męża. Bała się jednak jego reakcji i była przekonana, że nie da jej rozwodu.
W czerwcu ubiegłego roku chełmska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie znęcania się nad Moniką K. Śledczy uznali, że brak jest znamion przestępstwa.
Miesiąc później doszło do tragedii. Kobieta złożyła pozew rozwodowy. Dzień później poszła do swojego mieszkania przy ul. Mickiewicza w Chełmie. Miała nakarmić koty. Mąż obiecał, że nie będzie go wtedy w domu. Okazało się, że czekał na Monikę z bukietem róż. Kiedy kobieta oświadczyła, że od niego odchodzi, doszło do awantury.
Z akt sprawy wynika, że Przemysław chwycił duży, kuchenny nóż i zaatakował żonę. Wbił ostrze w jej brzuch, przekręcił nóż i jeszcze mocniej wepchnął go w ciało kobiety. Po wszystkim ułożył na ciele żony bukiet z 19 róż; każda miała symbolizować rok małżeństwo. Potem podciął sobie żyły i wyskoczył przez okno.
Śledczy zabezpieczyli później tysiące nagich zdjęć, jakie zrobił żonie. Znaleziono również korespondencję, która będzie jednym z dowodów sprawie. – Byłem niewiarygodnym idiotą, że nie umiałem traktować cię jak żonę. W domu zachowywałem się jak na budowie – pisał Przemysław do swojej Moniki.
Podczas przesłuchania Przemysław K. nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że to Monika miała nóż i wbiła go sobie w brzuch, kiedy doszło do szarpaniny. Ze względu na charakter sprawy, proces Przemysława K. będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Mężczyźnie grozi dożywocie.