Miejsce akcji: wyjazd z posesji Domu Księży Emerytów w Lublinie. Bohater: klon jesionolistny. Scena pierwsza: księża proszą o wycięcie drzewa. Streszczenie akcji: urzędnicy zajmują się sprawą już trzy lata.
- Mam pismo dawnego Wydziału Gospodarki Komunalnej z 2006 r. stwierdzające, że klon ogranicza widoczność i stwarza zagrożenie dla ruchu. To prośba o zgodę na jego wycięcie skierowana do Wydziału Ochrony Środowiska - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor obecnego Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. Pismo dotyczyło też dwóch innych drzew po drugiej stronie Bernardyńskiej.
Jako że drzewa rosną w ścisłym centrum, WOŚ przekazał pismo WGK wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków i dołączył własne.
- W swoim piśmie WOŚ stwierdził, że "ze względu na okazałość przedmiotowych drzew zakwalifikowano je do programu leczenia i konserwacji starodrzewu” - informuje Dariusz Kopciowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
- Jeden wydział chciał ciąć, drugi chciał leczyć. Poprosimy prezydenta o zajęcie jednoznacznego stanowiska - mówi konserwator.
Z prośbą o wyjaśnienie sprawy do władz Lublina zwrócił się również radny Sylwester Tułajew. Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina, odpisał mu, "Ze względu na brak odpowiedzi konserwatora i na okazałość przedmiotowych drzew zakwalifikowano je do programu leczenia i konserwacji starodrzewu”.
- Jak to "brak odpowiedzi”? - dziwi się Kopciowski. - Pismo do Ratusza wysłaliśmy 14 lutego 2006 r. Mam dwa potwierdzenia, że 16 lutego pisma odebrano.
- Nie mieliśmy zgody na wycinkę, więc tylko przycięliśmy klon i teraz nie stwarza już zagrożenia - informuje Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora miejskiego Wydziału Ochrony Środowiska.
Po tym, jak sprawą zaczął się interesować Tułajew urzędnicy wysłali kolejne pismo do konserwatora. Z pytaniem o to, co im wolno. - Chcemy, żeby się wypowiedział, czy drzewo podlega jego ochronie, czy też sami możemy dać zgodę na wycinkę - mówi Piątkowski.
- Po ustaleniu kompetentnego podmiotu złożony wniosek zostanie mu przekazany w celu rozpatrzenia - zapewnia Fic.
- Nie wiem, skąd takie pytanie, skoro już kilka lat temu wysłaliśmy miastu kompletny wykaz tego, co podlega naszej ochronie - dziwi się Kopciowski. - To drzewo znajduje się w strefie ochrony.