– Decyzja odnosiła się tylko i wyłącznie do formuły programu przyjętej i realizowanej przez jego autorkę – mówi dyrektor TVP Lublin o powodach odwołania emisji sobotniej debaty z udziałem polityków. Z jego zarzutami pod adresem prowadzącej nie zgadzają się jednak goście zaproszeni do programu
Cotygodniowy program „Pod ciśnieniem”, zarejestrowany w sobotnie przedpołudnie miał zostać wyemitowany tego samego dnia o godz. 17.30. W nagraniu wzięli udział posłowie: Elżbieta Kruk (PiS), Joanna Mucha (PO), Genowefa Tokarska (PSL), Jakub Kulesza (Kukiz’15) oraz senator Andrzej Stanisławek (Porozumienie). Tematem dyskusji były ustawa o IPN oraz kryzys dyplomatyczny między Polską a Izraelem.
Posłanka Mucha: Wraca cenzura
Do emisji jednak nie doszło, bo o jej odwołaniu zadecydował dyrektor TVP Lublin Ryszard Montusiewicz. O sprawie poinformowała posłanka Mucha, która na Facebooku napisała, że „cenzura wraca na skalę nie obserwowaną przez dziesięciolecia”. Szef ośrodka w sobotę odmówił nam komentarza, stwierdzając jedynie, że miał prawo do podjęcia takiej decyzji.
O jej powodach powiedział natomiast w niedzielę, w kilkuminutowym oświadczeniu wyemitowanym w głównym wydaniu „Panoramy Lubelskiej”. Winą za odwołanie emisji obarczył prowadzącą program.
– Moją powinnością i obowiązkiem jest dbanie o jakość, rzetelność i odpowiedzialność merytoryczną każdego naszego programu. Są one omawiane, kolaudowane, poprawiane i zatwierdzane. To oczywisty proces w każdym medium. Uznałem, że program nagrany w sobotę i przewidziany do emisji, nie spełnia tych wymogów. Zasadniczo odbiegał od sposobu prezentowania przez TVP Lublin tej istotnej i nabrzmiałej sprawy. Uznałem, że kierunek debaty obrany i podtrzymywany przez autorkę, dziennikarkę TVP Lublin jest niewłaściwy, stronniczy. Jej pytania są peryferyjne wobec głównego nurtu zagadnienia, stawiane są wręcz nierzetelnie, a autorce zabrakło właściwego przygotowania merytorycznego. Interwencje i wtręty autorki w trakcie programu tendencyjnie zacierały głęboki wymiar toczącej się w Polsce debaty na ten temat, prowadzonej także bardzo intensywnie w telewizji polskiej oraz na naszej antenie lokalnej – tłumaczył Montusiewicz.
Program „Pod ciśnieniem” prowadzi dziennikarka z wieloletnim stażem pracy w TVP Małgorzata Orłowska. Gdy rozmawialiśmy z nią w sobotę, nie chciała komentować decyzji dyrektora. Obecnie przebywa na zaplanowanym wcześniej urlopie.
Posłowie bronią dziennikarki
Prowadzącą w obronę biorą parlamentarzyści opozycji, którzy wzięli udział w nagraniu. – Nie zgadzam się nawet z częścią tych uwag. Pan dyrektor ewidentnie stosuje coś na kształt cenzury. Zupełnie wprost mówi o tym, że albo ten program będzie taki, jak on to sobie wyobraża, albo nie będzie go wcale – mówi Joanna Mucha.
– Te zarzuty są absurdalne. Dyskusja była prowadzona rzetelnie, każdy miał taką samą możliwość wypowiedzenia się, pani redaktor prowadziła program obiektywnie. Ja nie mam żadnych zastrzeżeń, cała ta sytuacja mnie oburza – mówi Jakub Kulesza. I dodaje: – Przypuszczam, że decyzja była spowodowana interwencją pani poseł Kruk, której mogło nie spodobać się to, że w odpowiednim momencie nie przerwano innemu gościowi, albo nie dopuszczono jej do głosu w tym momencie, w którym chciała.
Te przypuszczenia podziela Genowefa Tokarska. – Często, kiedy uczestniczę w audycjach w mediach lokalnych z panią poseł Kruk, próbuje ona nadać ton dyskusji. Tutaj dziennikarka panowała nad sytuacją, zadawała konkretne pytania wyznaczając osoby, które mają na nie odpowiadać. W momencie, gdy jedno z pytań nie podpasowało pani poseł, podniosła głos i wyraźnie się zdenerwowała. Moim zdaniem odwołanie emisji programu było jej inicjatywą – przekonuje Tokarska.
W poniedziałek o udostępnienie nagrania z debatą do Montusiewicza zwróciła się Joanna Mucha. W tej sprawie wystosowała też oficjalne pisma m.in. do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Programowej TVP Lublin. – Zamierzam też wprost zapytać panią poseł Kruk, czy wywierała presję na dyrektora. Choć nie spodziewam się odpowiedzi – mówi nam posłanka PO.
W poniedziałek chcieliśmy między innymi o to zapytać Elżbietę Kruk. Nie odbierała jednak telefonu.