5 marca sędziowie zajmą się kontrowersyjnym zakazem wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego. Od ich decyzji zależy, czy zakaz nadal będzie obowiązywać
Spis zasad uchwalono niedługo po zakończeniu trwającego 1,5 roku remontu, który pochłonął 13 mln zł i obejmował m.in. nasadzenie 170 tys. roślin. I to właśnie obawa o sadzonki była podawana jako jeden z argumentów za zakazem wprowadzania psów.
- Wykonawca tych nasadzeń zastrzegł wyraźnie, że utracilibyśmy gwarancję - tak Grzegorz Siemiński, ówczesny zastępca prezydenta tłumaczył radnym, że powinni zagłosować za wprowadzeniem zakazu.
Argumentów było zresztą więcej: psy biegające samopas mogą być niebezpieczne i brudzą trawniki mające służyć do wypoczynku na kocykach. Siemiński oferował nawet, że ma zdjęcie ze spaceru, gdy wielu ludzi "przechodziło koło dużej nieczystości, którą spowodował pies”. I choć dyskusja trwała długo, to ostatecznie tylko jeden radny zagłosował przeciw regulaminowi.
Przeciwników zakazu jednak nie brakuje. Od razu skrzyknęli się, założyli nieformalną grupę "Lublin z psem”, a jej dwóch nieformalnych liderów wezwało Radę Miasta do uchylenia zakazu. Nie przekonywały ich argumenty o możliwej utracie gwarancji na sadzonki.
- O tym miasto powinno pomyśleć przed rewitalizacją, a nie po - mówił radnym Andrzej Jaworski, jeden ze wspomnianych liderów. Tym razem w głosowaniu rację przyznało mu pięciu radnych. Większość była jednak innego zdania, wezwanie "Lublina z psem” zostało odrzucone, a to umożliwiło aktywistom zaskarżenie uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Skarga została złożona w sierpniu, w październiku sąd zdecydował, że ją rozpozna, a teraz wyznaczył termin posiedzenia. Odbędzie się ono 5 marca.
Sąd może utrzymać zakaz w mocy lub stwierdzić jego nieważność. Wyrok będzie można jeszcze zaskarżyć do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
- Co się nie stanie, to my będziemy konsekwentni - czytamy na profilu "Lublin z psem” na portalu Facebook.