Nie pytając o zgodę właściciela terenu grupa radnych chce nazwać skwer obok wiaduktu przy ul. Kunickiego. Skwer należy do kolei i bez jej zgody radni nie mają prawa nadać mu nazwy. Ta, którą proponowali im kolejarze, nie uzyskała większości głosów.
Kolej chciała, by skwer nazywał się Oaza i nad tą propozycją Rada Miasta głosowała w maju. Pomysł spodobał się radnym koalicji PO i Wspólnego Lublina, zaś przeciw byli radni PiS. Zazwyczaj koalicja ma jeden głos przewagi, ale wtedy w głosowaniu nie brała udziału jedna z radnych PO i wynikiem był remis 15:15. Tak oto propozycja nie uzyskała większości głosów i skweru nie nazwano.
Oaza miała nawiązywać do działającego niegdyś kina o tej samej nazwie. – To się z niczym nie kojarzy – mówi Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu radnych PiS. I pyta, czy w takim razie obok nieistniejącego kina Kosmos ma powstać „skwer Kosmos”.
Radni PiS mają własną propozycję. Chcą, by skwer nosił imię Grażyny Chrostowskiej. – Mieszkała jeszcze bliżej tego skweru, niż było kino Oaza – mówi Pitucha.
Chrostowska w trakcie II wojny pomagała w redakcji i kolportażu konspiracyjnej gazetki „Polska żyje”, w maju 1941 r. zatrzymali i uwięzili ją Niemcy. W niewoli pisała wiersze, ostatni z nich w dniu egzekucji, która w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück zakończyła jej 20-letnie życie.
Projekt uchwały o nadaniu skwerowi imienia Chrostowskiej radni PiS złożyli już do Rady Miasta. Nie pytali o zgodę kolei, która jest właścicielem terenu. – Nie ustalaliśmy tego z koleją – przyznaje Pitucha. – Pytaliśmy szkołę imienia Grażyny Chrostowskiej, mieli jakieś stanowisko zająć.
Bez zgody właściciela nieruchomości Rada Miasta nie ma prawa nadawać nazw placom, które nie stanowią własności miasta. Potwierdza to szefowa miejskiego Wydziału Geodezji. – To zawsze wymaga zgody właściciela terenu – mówi Joanna Gajak.
Tymczasem Polskie Koleje Państwowe chcą, by skwer nazywał się Oaza. Właśnie tak PKP odpowiedziały na pytanie Ratusza skierowane po tym jak o nazwanie placu poprosił jeden z mieszkańców.
– W grudniu 2015 r. jeden z mieszkańców wystąpił do nas z wnioskiem, żeby ten skwer nosił nazwę Diagnostyki Kolejowej bądź Diagnostów Kolejowych. Argumentował, że w latach 1985-1998 działał tu Rejon Badań Defektoskopowych będący jednostką Ośrodka Badania Stanu Torów i Spawalnictwa PKP w Warszawie – mówi Gajak. – Wiedząc, że to teren kolei skierowaliśmy pytanie do PKP. Kolej odpowiedziała w styczniu 2016 r., że jest zainteresowana nazwą, ale chce, by był to skwer Oaza.
Proponowana przez kolej nazwa nie przeszła w głosowaniu. Nad skwerem Grażyny Chrostowskiej radni mają głosować 27 czerwca.
Lubich czyli Sławinek
W przeszłości zdarzyło się już, że sąd „skreślił” nazwę ulicy biegnącej przez prywatne działki, których właściciel nie był pytany o zgodę. Taki był finał sprawy z lutego 2010 r., gdy radni PiS zaproponowali i przegłosowali nazwanie jednej z ulic imieniem Chiary Lubich, włoskiej działaczki katolickiej. W grudniu 2011 r. sąd unieważnił uchwałę, a ulicę nazwano ponownie. Teraz wisi tu tabliczka „ul. Sławinek”.