W lutym znikną wszystkie gniazda z drzew w Ogrodzie Saskim. Na polecenie Urzędu Miasta zdejmą je alpiniści. Magistrat uznał, że ptaki za bardzo paskudzą na chodniki i ławki. Ekolodzy są oburzeni: To barbarzyństwo!
Niewdzięczną robotą zajmą się alpiniści. - Polecimy im usunięcie wszystkich gniazd w całym parku - mówi Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta. Alpiniści wkroczą do parku w lutym i to w takim terminie, by akcja zakończyła się w ostatnich dniach miesiąca. - Jeśli zrobimy to za wcześnie, to ptaki wrócą. A 1 marca zacznie się okres ochronny i nie będziemy mogli już nic zrobić - dodaje.
- Rzeczywiście, prawo pozwala usuwać gniazda do końca lutego, jeśli chodzi o bezpieczeństwo lub względy sanitarne - przyznaje ornitolog Janusz Wójciak. Ale pomysłem miejskich urzędników jest oburzony. - Słowo "barbarzyństwo” jest w tym przypadku bardzo łagodne. Liczebność gawrona spada na łeb na szyję. Jestem pewien, że za parę lat będziemy szukali na Zachodzie pieniędzy na ratowanie tego gatunku.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że ptaki będą chciały wrócić, ale może przynajmniej przeniosą się w głąb parku - przyznaje Radzikowski.
- Brzmi absurdalnie. To nie jest sposób na czystość - uważa Krzysztof Gorczyca, szef organizacji ekologicznej Towarzystwo dla Natury i Człowieka.
Na Ogrodzie Saskim miejscy urzędnicy nie chcą poprzestać. - Zlecimy fachowcom opracowanie programu ograniczenia populacji ptaków w Lublinie, żebyśmy nie robili w mieście hodowli ptactwa - zapowiada Radzikowski. - Uciekamy od tego problemu i uciekamy, a kiedyś go trzeba rozwiązać.