Z budynku zasilającego pompy zginęło wszystko. A wokół odwiertów, z których ma płynąć woda walają się sterty śmieci, choć zagraża to podziemnym zasobom. Tak wygląda rezerwowe ujęcie wody dla Lublina.
– Chodzi o rozbudowujące się dzielnice Zadębie i Rudnik. Przesyłanie tam wody z przeciwległego końca miasta byłoby niekorzystne. To aż 16 kilometrów. Trzeba by ponad normę zwiększać ciśnienie w rurach – wyjaśnia Henryka Piotrowska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Obiekty pozostawiono bez opieki. Złodzieje skwapliwie to wykorzystali. Najgorzej wygląda budynek stacji rozdzielczej odpowiedzialnej za zasilanie prądem pomp i innych urządzeń. Złodzieje rozkradli wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Złomiarze wykopali nawet podziemne kable energetyczne prowadzące do budynku.
Resztą zajęli się okoliczni mieszkańcy. Wokół odwiertów prowadzących do złóż wody walają się śmiecie. Mimo że jest to teren ścisłej ochrony ekologicznej wód podziemnych. A było jeszcze gorzej.
– Wywieźliśmy stamtąd już tony śmieci. Leżały w budynkach ochraniających odwierty. Najgorsze były stada szczurów. Robotnicy musieli zakładać specjalne buty, żeby uchronić się przed gryzoniami – mówi Tomasz Radzikowski z Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta. Trzeba jeszcze sprawdzić, czy do złóż wody nie przeniknęły toksyczne substancje. – Pobierzemy próby z odwiertów i zlecimy ich analizę – zapowiada Radzikowski.
Teraz najważniejsze jest zabezpieczenie terenu, by osoby niepowołane nie mogły się tam dostać. – Z Urzędu Miasta dostaliśmy już polecenie zabezpieczenia tego terenu. Wkrótce się tym zajmiemy – zapewnia Piotrowska.