
Rząd chce zwolnić w przyszłym roku 10 procent pracowników w podległych mu urzędach. Wczoraj projekt ustawy „o racjonalizacji zatrudnienia” trafił do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Potwierdził nam to Jarosław Szymczyk, dyrektor generalny w urzędzie.

W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim pracuje (razem z delegaturami) ok. 550 osób. W całej administracji zespolonej, agencjach, NFZ, ZUS i KRUS pracę ma kilka tysięcy osób.
Według projektu cięć, zwolnieni urzędnicy dostaną odszkodowania: od jednomiesięcznego do trzymiesięcznego wynagrodzenia, w zależności od stażu pracy. Spokojnie mogą spać samorządowcy, pracownicy uczelni publicznych oraz służb mundurowych – ich redukcja nie dotknie. Pracy nie stracą też osoby, które mają cztery lata do emerytury, pracownice w ciąży lub na urlopie macierzyńskim.
– To dopiero projekt, jeszcze wiele może się w nim zmienić – ocenia dyr. Szymczyk.
Jednak już teraz zastanawia się kogo będzie musiał zwolnić. Na razie co projekt poszedł do oceny związków zawodowych. A te już dziś zapowiadają walkę o miejsca pracy.
Na „racjonalizacji zatrudnienia” rząd chce zaoszczędzić pół miliarda złotych w przyszłym roku oraz 1,2–1,26 mld zł w następnych trzech latach.