![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Miał nielegalnie broń i amunicję, ale nie jest terrorystą. Tak orzekł sąd w Lublinie, rozstrzygając sprawę Czeczena oskarżonego o działalność w organizacji terrorystycznej. W sprawie można się spodziewać apelacji
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
– Trudno oczekiwać, że oskarżony będzie miał przy sobie legitymację członkowską grupy terrorystycznej. Mamy jednak cały szereg dowodów na to, że działał w takiej grupie – kwituje Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która prowadziła śledztwo w sprawie Artura N.
Mężczyźnie groziło do 10 lat więzienia. Wczoraj Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na 3 lata pozbawienia wolności. To kara za nielegalne posiadanie broni, amunicji, materiałów wybuchowych oraz blisko tysiąca sztuk zapalników. Sąd uznał, że Artur N. działał tu „wspólnie z innymi osobami”.Jednocześnie uniewinnił mężczyznę od zarzutu dotyczącego działalności w grupie terrorystycznej.
– To zaskakujące, dlatego musimy dokładnie zapoznać się z przesłankami, którymi kierował się sąd – dodaje Jeżyński. – Zwróciliśmy się już z wnioskiem o pisemne uzasadnienie wyroku. Po jego przeanalizowaniu podejmiemy decyzję o ewentualnej apelacji.
Artur N. to Czeczen z rosyjskim paszportem. Mieszkał w Austrii, gdzie przyznano mu status uchodźcy. Według śledczych, mężczyzna działał w grupie znanej jako „Emirat Kaukaz”. Jej członkowie przyznali się m.in. do zamachu na podmoskiewskie lotnisko, w którym zginęło 37 osób.
Artur N. wpadł w marcu 2012 r. na przejściu granicznym w Dorohusku. Wcześniej próbował przekroczyć granicę ukraińsko-rosyjską. Cały czas był pod lupą policjantów. Oficjalnie zatrzymano go u nas w wyniku wyrywkowej kontroli celnej. Mężczyzna jechał audi na litewskich numerach rejestracyjnych.W samochodzie odnaleziono blisko tysiąc zapalników, które mogły posłużyć do budowy bomb. Zawierały one ok. kilograma materiału wybuchowego. Czeczen przewoził również 340 sztuk amunicji oraz dwa karabiny snajperskie.
– To broń najwyższej klasy. Jeden z tych karabinów to rarytas, rękodzieło – dodaje prokurator Jeżyński. – Takiego ładunku nie przekazuje się przypadkowej osobie.
Śledczy ustalili, że w transport zaangażowana była większa grupa. Przygotowania, łącznie z kupnem samochodu zajęły kilka dni. Według prokuratury Artur N. przewoził broń i materiały wybuchowe z Austrii, przez Polskę i Ukrainę. Towar miał trafić na Kaukaz. Sama broń została kupiona legalnie w Austrii. Artur N. natomiast nielegalnie wszedł w jej posiadanie. Mężczyzna od dnia zatrzymania nie przyznawał się do winy.