Spędzali po kilkanaście godzin przy wylewaniu betonu, wracali do domu o szóstej rano. Lubelscy deskorolkowcy w pustostanie przy Drodze Męczenników Majdanka zbudowali skatepark.
– Nie mamy gdzie jeździć w zimie. Najbliższy kryty skatepark jest w Warszawie, jednak w marcu ma być zamknięty – opowiada Boniek Falicki, jeden z pomysłodawców budowy toru nazwanego "1st floor”. Skąd taka nazwa? Skatepark mieści się na pierwszym piętrze opuszczonego biurowca przy ul. Droga Męczenników Majdanka.
Budynek przez wiele lat był nieużywany. W tym czasie zamienił się w jedno wielkie śmietnisko, chuligani powybijali szyby. Deskorolkarze widząc, że jest tam wiele miejsca postanowili wykorzystać pustostan. – Wcześniej tu było zwykłe śmietnisko, gruzu było tak dużo, że nie dało się przejść – opowiada Jacek Harasimiuk.
Na przełomie września i października deskorolkarze zaczęli sprzątać zniszczone piętro. – Momentami pracowało razem dwadzieścia osób, razem w budowie skateparku brało udział jakieś pięćdziesiąt – sumuje Falicki.
Kiedy już udało się wynieść cały gruz, przyszedł czas na najtrudniejszy etap: wykonanie płaskiej powierzchni i zbudowanie przeszkód. Lubelskim zapaleńcom pomogli profesjonaliści. Do pustostanu przyjechał współwłaściciel firmy profesjonalnie zajmującej się budową skateparków w Polsce. – Przekazałem im podstawową wiedzę, jak robić poszczególne przeszkody, jednak wszystko potem zrobili sami – wyjaśnia Paweł Glyda z firmy skateparki.pl.
Przy budowie "1st floor” zużyto około 12 ton betonu. – Bywało tak, że musieliśmy zużyć cały beton, jaki danego dnia do nas przywieziono, wtedy nawet do szóstej rano musieliśmy ugładzać na posadzce – wspomina Michał Stanicki, który pomagał przy budowie skateparku. – Były chyba takie trzy noce.
A w grudniu budynek ktoś kupił. Właścicielem pustostanu okazała się działająca po sąsiedzku hurtownia El-max. – Kupiliśmy budynek razem z lokatorami – śmieje się Jacek Woźniak, współwłaściciel firmy. – Mój syn jeździł kiedyś na deskorolce, kiedy zobaczyłem plany dotyczące tego miejsca i to jak dużo już zrobiono postanowiłem pozwolić korzystać z naszego budynku.
– W całym kraju nie ma takiego drugiego miejsca – komentuje Paweł Glyda. – Nie spodziewałem się takiego efektu.
W niedzielę na "1st floor” zorganizowano nieformalne zawody, w których wzięło udział 80 osób. Pomieszczenia dawnego biurowca zamieniły się w miejsce wysokich lotów na deskach z czterema kółeczkami. Oficjalne otwarcie zaplanowano po zakończeniu budowy skateparku.
– Przede wszystkim musimy wstawić pięć kolejnych przeszkód – mówi Boniek Falicki. – Potem w ciągu kilku tygodni zorganizujemy oficjalne pierwsze zawody, w których udział zapowiedzieli zawodnicy z całej Polski.