Nie doszło wczoraj w Radzie Miasta do głosowania nad nazwą dla nowego skweru urządzonego przez kolej obok wiaduktu nad ul. Kunickiego
Pod głosowanie poddany miał być projekt uchwały przygotowany przez radnych Prawa i Sprawiedliwości, ale autorzy ten projekt wycofali. Zakładał on, że skwer otrzyma imię Grażyny Chrostowskiej.
Na taką nazwę radni nie uzyskali jednak zgody Polskich Kolei Państwowych, które są właścicielem tego terenu. Zgodnie z prawem place, które nie są miejskie, mogą być przez radę nazywane wyłącznie za zgodą właściciela. Brak takiej zgody był już kilka lat temu powodem unieważnienia przez sąd uchwały Rady Miasta o nadaniu imienia Chiary Lubich uliczki, która obecnie nosi nazwę „ul. Sławinek”.
Kolej była już proszona o zgodę na nazwanie skweru – takie pytanie wysłał pod koniec zeszłego roku Urząd Miasta, gdy jeden z mieszkańców zwrócił się do władz Lublina o nadanie temu placowi imienia Diagnostów Kolejowych. Propozycję tę Ratusz przekazał dalej Polskim Kolejom Państwowym. Ich odpowiedź była jednoznaczna: PKP zgadzają się na nazwę „skwer Oaza”, co miało być nawiązaniem do działającego niegdyś w okolicy kina Oaza. Taka też propozycja została przez prezydenta skierowana do Rady Miasta na majowe posiedzenie, ale głosowanie zakończyło się remisem i skwer nie został „Oazą”.
Po tamtym głosowaniu radni PiS zaproponowali, by patronką tego miejsca została Grażyna Chrostowska, mieszkająca przy nieodległej ul. Pochyłej poetka, która w wieku 21 lat została rozstrzelana przez Niemców w obozie koncentracyjnym, gdzie trafiła po aresztowaniu za pomoc w redakcji i kolportażu podziemnej gazetki. W rozmowie z nami szef klubu PiS przyznał, że kolej nie była pytana o zdanie, a wczoraj projekt uchwały wycofał „z uwagi na sprawy formalne, które jeszcze nie zostały do końca zamknięte”.