Przed lubelskim sądem ruszył proces byłego policjanta, który potrącił nastolatkę. Mężczyzna uciekł, a bliskim powiedział, że potrącił sarnę. Dziewczyna nie przeżyła wypadku
Do tragicznego wypadku doszło 14 grudnia w podlubelskiej Wólce. Mężczyzna powiedział rodzicom, że potrącił sarnę. Tą samą wersję usłyszał mechanik ze Spiczyna, do którego policjant odstawił swój samochód.
Po kiklu dniach mundurowi zatrzymali Witolda B. Odnaleźli też jego samochód. Okazało się, że żona mężczyzny przez cały czas go kryła i zacierała ślady.
Mężczyzna tłumaczył prokuratorowi, że zobaczył dziewczynę, kiedy był zaledwie metr od pasów. Zapewniał, że jechał z przepisową prędkością i nie był pijany. W samochodzie nie znaleziono żadnych śladów, które wskazywałyby, że kierowca mógł pić alkohol.
26-latek miał za sobą dwa lata służby przygotowawczej. Ofiara wypadku, Katarzyna P. zmarła pomimo reanimacji. Przyczyną śmierci były obrażenia głowy. 19-latka była studentką I roku archeologii UMCS.