W nocy ktoś podpalił słomianą bramę białoruskiego artysty Artura Klinau. Z obiektu, który od miesiąca stał na lubelskim deptaku, została tylko konstrukcja.
- Wstępnie można przypuszczać, że było to podpalenie - wyjaśnia dyżurny z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Policjanci będą wyjaśniać tę sprawę. - Zabezpieczymy materiały i obejrzymy nagrania z monitoringu - mówi Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
- Sztuka łatwopalna. Wczoraj jeden z lubelskich dziennikarzy dopytywał organizatorów Open City, czy planują finisaż festiwalu. I choć nie planowaliśmy żadnych fajerwerków, przestrzeń publiczna rządzi się swoimi prawami. A raczej bezprawiem. Dużo musimy się jeszcze nauczyć, my - organizatorzy i my - lublinianie - napisali organizatorzy festiwalu Open City na swojej facebookowej stronie.
Brama stoi na Krakowskim Przedmieściu od początku lipca. To jeden z elementów festiwalu sztuki Open City, który odbywa się co roku (od 2009 r.). Konstrukcję stworzył Artur Klinau.
To nie pierwszy przypadek zniszczenia artystycznych instalacji, które powstały w ramach Open City.
23 czerwca została zniszczona "Brahmaputra” Krzysztofa Bednarskiego - instalacja w kształcie obrotowych drzwi, która stoi przed budynkiem Ratusza. Zostały urwane uchwyty na ręce.
Organizatorzy festiwalu naprawili konstrukcję, a sprawy nie chcieli zgłaszać na policję.
- Naszym celem nie jest karanie, ale edukowanie. Chcemy przyzwyczajać ludzi do tego typu obiektów w przestrzeni miejskiej - mówiła nam wówczas Barbara Wybacz. I dodaje - Jeśli tego typu sytuacje będą się powtarzać, pomyślimy o skróceniu czasu trwania festiwalu.
Z kolei w ostatni weekend rura Kuby Bąkowskiego, z której wnętrza dochodziły okrzyki "Potęga" leżała przewrócona na chodniku.
W ramach festiwalu Open City, który rozpoczął się 21 czerwca, w centrum Lublina pojawiło się kilkanaście obiektów - prac artystów z całej Polski. Tegoroczne hasło przewodnie festiwalu to drzwi, schody i okna.
Instalacje będzie można oglądać do 22 lipca.