Rodzina z Lublina, której mieszkanie wystawiono na licytację nie trafi na bruk. Po naszym artykule zgłosili się prawnicy z ofertą bezpłatnej pomocy. Negocjują ugodę ze spółdzielnią mieszkaniową.
W podobnych przypadkach spółdzielnie rozkładają zaległy czynsz na raty. Jeśli ktoś nie chce płacić, jest eksmitowany do mieszkania socjalnego. SM Czuby wybrała drogę prostszą. Nie trzeba prowadzić przewlekłego postępowania i czekać na lokal socjalny z gminy. To jednak najgorsze rozwiązanie dla lokatorki.
Anna Kowalczyk zapewnia, że nie uchyla się od płacenia. Uregulowała już ponad 8 tys. długu. Jest zbulwersowana postępowaniem spółdzielni, która nie bierze pod uwagę, że zaległości powstały w wyniku ciężkiej i długotrwałej choroby.
- Nadal jestem przerażona, ale widzę, że są szanse na rozwiązanie sprawy - mówi Kowalczyk. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do drugiej licytacji, bo wtedy ktoś może się zgłosić.
Z ofertą pomocy wystąpiła Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej, która reprezentuje poszkodowanych lokatorów w całym kraju. Prawnicy spotkali się już z przedstawicielami SM Czuby.
- Ze strony spółdzielni jest chęć zawarcia ugody - mówi Radosław Kozak z KSS. - Jutro otrzymamy pełnomocnictwa od naszej klientki i zapoznamy się z dokumentacją, która zgromadziła spółdzielnia. Po wstępnych rozmowach mogę przyznać, że są spore szanse na polubowne załatwienie sprawy.
Na ugodę liczy również Anna Kowalczyk. Po utracie pracy i chorobie, nie mogła znaleźć nowego zajęcia. Teraz, by spłacić dług regularnie wyjeżdża do pracy za granicą i nie wie, czy będzie miała dokąd wrócić.
- Wtedy siłą rzeczy nie jestem w stanie kontrolować spraw w spółdzielni - mówi. - Z drugiej strony muszę wyjeżdżać, żeby mieć z czego płacić. To błędne koło. Dlatego ta pomoc była tak potrzebna.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że spółdzielnia jest skłonna zrezygnować z kolejnej licytacji.
(dane bohaterki zostały zmienione na jej prośbę)