Mieszkańcy I: Nie chcemy sklepu pod oknami. Mieszkańcy II: Lubimy sklep, to skandal, że go zamykają. Spółdzielnia: zadecyduje większość.
Chodzi o placówkę przy Krasińskiego 3.
11 sierpnia, zarzad LSM wypowiedział właścicielowi sklepu, umowę o najem lokalu. W myśl przepisów, w ciągu trzech miesięcy sklep musi zniknąć. Choć spółdzielnia nie podała powodu wymówienia, nie trudno się dowiedzieć.
- Od sześciu lat napływają do nas liczne wnioski i zażalenia mieszkańców, skarżących się na zakłócanie ciszy nocnej przez pracowników tego sklepu - wyjaśnia Jan Gąbka, prezes LSM. -Zarząd spółdzielni ma obowiązek reagować w takiej sytuacji, niezależnie od tego ile osób składa skargę.
Jeśli jednak większość mieszkańców będzie chciała, żeby sklep został, tak się stanie. Wszystko dla dobra mieszkańców - dodaje Jan Gąbka, który nie jest w stanie powiedzieć dlaczego dopiero teraz spółdzielnia wymówiła lokal uciażliwemu najemcy.
Zdaniem przeciwników placówki dostawcy z towarem notorycznie zakłócają ich spokój. Najbardziej słyszą to osoby mieszkające najbliżej sklepu - z bloku przy Krasińskiego 3 i 13. I właśnie to lokatorzy tych bloków mają dosyć uciążliwego sąsiedztwa.
Innego zdania jest właściciel sklepu, a także zwolennicy placówki, którzy na wieśż o decyzji spółdzielni zaczęli tworzyć listę poparcia.
- Byłem zszokowana kiedy przyszło do nas to pismo. Mieliśmy już wczesniej problemy z zarządem LSM, ale nie przypuszczałam, że każą nam zamknąć sklep! - rozpacza Eleonora Buczek, kierowniczka.
- Ten sklep nie jest niezbędny, ale na pewno ułatwia życie mieszkańcom osiedla. Mimo wszystko podpisałam się pod petycją w sprawie ratowania sklepu, podobnie postapili sąsiedzi - zdradza Justyna Wróbel, mieszkanka bloku numer 3.
- Mieszkam na 9 pietrze, od strony parkingu. Każdego dnia, koło godziny 6 rano wyładowywany jest towar dla sklepu. Nigdy nie narzekałam na jakieś wielkie hałasy. Na pewno nie sa one aż takie, żeby zaraz zamykac z tego powodu nasz spożywczy. Nawet nie wiedziałam, że kierowniczka sklepu zbiera podpisy by go ratować. Skoro się jednak o tym dowiedziałam, zamierzam pomoc - uśmiecha się Teresa Pawlak.
- Cieszymy się, że mamy tak blisko po zakupy. Obsługa jest sympatyczna. Czasami zdaża się, że jest trochę głośniej niż powinno, ale bez przesady - uważa Artur Miedzowski, mieszkaniec bloku numer 13, gdzie zdaniem spółdzielni najbardziej słychać co się dzieje na parkingu. - Moja mała córka sypia w pokoju, którego okna wychodzą wprost na parking. Nie zauważyłem, żeby miała problemy ze snem, a dzieci sa przecież szczególnie wrażliwe - dodaje pan Artur.
- Zebraliśmy już 570 podpisów, a dochodzą następne! Chyba wszyscy mieszkańcy osiedla nie chcą zamykania sklepu - cieszy się Tadeusz Kutnik, wpółwłaściciel sklepu. - Mamy nadzieję, że te 570 podpisów przeciwko "wielu zażaleniom” coś jednak da i rozwiążemy ten problem pomyślnie dla nas.