Rozmowa ze Stanisławem Górką, Zbigniewem z popularnego serialu Plebania
- Wszystko zaczęło się od Marty Jakubowskiej, nauczycielki z dęblińskiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących, która zaproponowała mi udział w zespole teatralnym. Początkowo byłem pomocnikiem, ale z czasem dostawałem coraz poważniejsze role. Przełom nastąpił, kiedy Marta przyniosła na zajęcia płytę Bułata Okudżawy, na której był utwór "Modlitwa” Francois Villona. Kiedy posłuchałem go, przeżyłem katharsis. Nigdy nie byłem gorliwie religijny, ale ten utwór, w którym jest mnóstwo przestrzeni, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Kolejnym etapem było spotkanie z Ireną Jun. Zakochałem się w niej platonicznie; ona byłą dojrzałą kobietą i, niestety, miała męża. Pamiętam, że była dla mnie takim pięknym czarnowłosym aniołem. W czwartej klasie spytałem czy nadaję się na aktora.
• I co powiedziała?
- Że mam szanse, dlatego zdecydowałem się zdawać do Akademii Teatralnej. Podczas egzaminów recytowałem wiersz Norwida "Do Michaliny z Dziekońskich Zaleskiej”. Mówiłem go dość żarliwie, na co zwróciła uwagę prof. Rena Tomaszewska, która jednak powiedziała, abym ściął długie włosy opadające mi na czoło. Bez zastanowienia pobiegłem do Bristolu i rozprawiłem się z moją fryzurą.
• Ludzie częściej mówią do pana "panie Stanisławie” czy "panie Zbigniewie”?
- Teraz w Plebanii zaczęli dawać podpisy pod zdjęciami, więc znowu jestem Stanisławem Górką. Był jednak okres, że znano mnie przede wszystkim jako Zbigniewa z Plebanii.
• Plebania stała się już częścią pańskiego życia?
- Z pewnością, bo jest to chyba mój największy sukces zawodowy. Z drugiej jednak strony od siedemnastu lat aktywnie działam w Teatrze Pod Górkę, którego jestem założycielem. Trzeba jednak przyznać, że to Plebania pomogła mi zyskać większą popularność. O masowości tego serialu świadczy chociażby fakt, że kiedy w kilku odcinkach zagrałem na gitarze, to posypały się propozycję dla mnie, abym występował w różnych miejscach z gitarą.
• Zbigniew to rola pańskiego życia?
- Nie wiem, jak potoczy się moje życie, dlatego jest mi ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Zbigniew to z pewnością wyrazista rola. Mój bohater ulega zwykłym, ludzkim słabościom, ale jednocześnie jest pełen godności i fantazji oraz ma niesamowitą łatwość zjednywania sobie ludzi.
• Ale nie spocznie pan na laurach?
- Oczywiście, że nie. Każda rola w Teatrze Pod Górkę jest dla mnie sporym wyzwaniem. Poza tym, od paru lat mam ciągoty w stronę dużych przedstawień. Lubię również role artystyczno-muzyczne.
• Co wydarzy się teraz w Plebanii?
- Nie mogę wszystkiego zdradzać, ale mogę powiedzieć, że Plebania zmieni miejsce. Akcja przeniesie się z Tulczyna, ale nadal zostaniemy w okolicach Hrubielowa. Nie będzie to jednak tak, że Tulczyn zniknie. My ciągle będziemy do niego wracać. Jeżeli chodzi o Zbyszka, to sprzeda on dom i wraz z "grupą działającą” przeniesie się do innego miejsca.
• Ile można zarobić za dzień zdjęciowy w serialu Plebania?
- Stawki są różne i zależą od pozycji aktora i jego roli serialu. Nie chcę jednak strzelać konkretnymi sumami.
• Ulubiona stacja telewizyjna to TVP 1?
- Powiem szczerze, że nie mam czasu na oglądanie żadnej telewizji. Plebanię oglądam zazwyczaj tylko wtedy, kiedy dostanę od produkcji płyty z nagraniami. Ostatnio zobaczyłem jednak kawałek Kabaretonu w Opolu i mocno mną to wstrząsnęło. Ten rodzaj humoru jest mi zupełnie obcy. Smuci mnie to, czym jest karmiony widz.
• Gdzie możemy spotkać Stanisława Górkę w najbliższym czasie?
- Zwróciłem się do władz Dęblina z pytaniem czy nie chciałyby obejrzeć kilku przedstawień teatralnych w swoim mieście. Razem z aktorami z Teatru pod Górkę chcielibyśmy zagrać w kilku najważniejszych miejscach Dęblina. Czuję, że mam dług wobec tego miasta i w ten sposób mógłbym go chociaż częściowo spłacić. Pierwsze przedstawienie 20 września o godz. 17.
• Czego się pan boi?
- Chyba tak jak wszyscy boję się bólu egzystencji i czasu, który upływa. Wiele już osiągnąłem, ale wierzę, że uda mi się osiągnąć jeszcze więcej.