Korneliusz właśnie zaczyna II klasę podstawówki. Jego siostra Lidka – zerówkę. Ale ich szkoła jest inna niż wszystkie. Nie ma w niej dzwonków, dzienników i wywiadówek. A jedyną nauczycielką jest... mama.
– Do 12 roku życia kładzie się fundamenty, na których powstaje osobowość człowieka – tłumaczy Radosław Kopeć. – Jesteśmy pewni, że w domu można to zrobić lepiej niż w szkole.
– Znam swoje dzieci i wiem, co jest dla nich najlepsze – podkreśla Anna Kopeć. – Jeżeli mamy problem z opanowaniem jakiegoś materiału, możemy do niego wrócić za dwa miesiące. Wtedy wszystko idzie w lot. W szkole nie ma na to szans.
– U nas nie ma podziału na wakacje i rok szkolny. Tak naprawdę nie uczymy się w domu jedynie wtedy, kiedy wyjeżdżamy na urlop – dodaje mama-nauczycielka. – Dlatego 1 września nam niestraszny.
Jak wygląda nauka w domowej szkole? – Tematami, które są do zapamiętania albo nauczenia na pamięć, zajmujemy się rano – tłumaczy pani Anna. – W południe jest język angielski. A po południu – "czas rodzinny”, też z nauką. Wtedy zwykle siadamy do gier edukacyjnych, ucząc się w ten sposób np. matematyki.
– Taka nauka bardzo mi się podoba – przekonuje Korneliusz.
– A nam podobają się efekty. Bo oficjalne egzaminy klasyfikacyjne poszły Kornelowi świetnie – dodaje tata.
Edukacja domowa jest bardzo popularna w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. W Polsce jej prowadzenie jest dozwolone od 1991 r. – Mamy znajomych z Lublina i nie tylko, którzy poszli lub chcą pójść naszym śladem – mówią państwo Kopciowie.
– Jeśli rodzice czują się na siłach i spełnią odpowiednie warunki, mogą sami uczyć swoje dzieci – mówi Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. Jednak kurator swoje dzieci posłał do tradycyjnej szkoły. – Moim zdaniem, lekcje z zawodowymi nauczycielami to lepsza forma edukacji – podkreśla Babisz. – Szkoła umożliwia lepszy rozwój dziecka, chociażby dając mu kontakt z rówieśnikami.
– Korneliusz widzi się z kolegami na podwórku. Poza tym, dwa razy w tygodniu chodzi na wf. do normalnej szkoły – odpowiada Radosław Kopeć. – Doskonale zna dźwięk dzwonka, hałas na przerwach. I wcale go do tego nie ciągnie.
Dr Anna Siudem, psycholog z UMCS
Edukacja domowa może się sprawdzić tylko wtedy, gdy rodzice uczący swoje dzieci będą do tego dobrze przygotowani i sami będą chcieli się uczyć. Bo nie jest tak, że nauczać może każdy. Nauczyciele przez kilka lat studiów poznają metodykę nauczania, różne techniki, jak skutecznie trafić do młodego człowieka czy jak atrakcyjnie przekazywać wiadomości. Rodzice, którzy biorą odpowiedzialność za samodzielne wyedukowanie swoich dzieci, muszą mieć tego świadomość.