Na dole od lewej: Radny Dariusz Sadowski z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji; Radna Monika Orzechowska z Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej; Radny Jarosław Pakuła z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji
Czy miejscy radni powinni zrezygnować z pracy w miejskich spółkach? Do tego namawia ich senator Jacek Bury. – To patologia – ocenia senator, którego zdaniem nie można kontrolować spółki i być jej pracownikiem. Jednak na zmiany raczej się nie zanosi
– To jest swojego rodzaju patologia, obecna w całej Polsce, niezależnie od tego, kto rządzi samorządem, że radni mają dodatkowe uposażenie w spółkach, które de facto powinni kontrolować – mówi senator Jacek Bury (Polska 2050), który w tej sprawie zwołał dzisiaj przed Ratuszem konferencję prasową. – Zachęcamy radnych do tego, aby Lublin dał przykład całej Polsce. Może nasi radni mogliby zrezygnować z pracy w spółkach miejskich, aby zachować te najwyższe standardy przejrzystości?
Senator nie wskazał z nazwiska żadnego z radnych, ale wiadomo, że w miejskich spółkach zatrudnionych jest kilkoro. Wśród nich nawet Jarosław Pakuła (klub prezydenta Żuka), przewodniczący Rady Miasta, będący pracownikiem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Natomiast radny Dariusz Sadowski, szef klubu Żuka, ma etat w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.
– Ja nie zamierzam rezygnować. Jeżeli moi przełożeni uznają, że źle wykonuję obowiązki, podejmą decyzję – mówi radny Sadowski. – Ustawa o samorządzie gminnym precyzyjnie określa zakres wyłączenia możliwości zatrudnienia radnego gminy.
Dwoje innych radnych tego samego klubu (Monika Orzechowska i Zbigniew Jurkowski) pracują w Miejskiej Korporacji Komunikacyjnej, która jest spółką-córką Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego będącego własnością miasta. Zaś radny Marcin Bubicz (też z klubu Żuka) dostał posadę w Porcie Lotniczym Lublin, spółce z udziałem samorządu miasta.
– Nie może być tak, że ktoś kontroluje spółkę i jednocześnie z tej spółki czerpie duże korzyści. Chcemy aby prezydent Żuk pochylił się nad tą kwestią – mówi Bury. Czy według niego prezydent Lublina powinien polecić szefom miejskich spółek, by nie zatrudniali radnych? – Moim zdaniem tak – odpowiada senator. Tak kategorycznie nie odpowiada na pytanie, czy już zatrudnieni radni powinni być według niego zwolnieni ze spółek. – To już jest decyzja prezydenta.
Ratusz tłumaczy, że nie może aż tak ingerować w działalność spółek komunalnych.
– Prowadzenie spraw bieżących, w tym zatrudnianie pracowników, należą do wyłącznej kompetencji zarządu każdej spółki. Wspólnik, w tym także miasto, nie jest uprawnione i nie ingeruje w kwestie dotyczące polityki kadrowej spółek w ramach obowiązujących struktur organizacyjnych – odpowiada Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Każda ze spółek jest zobligowana do zapewnienia należytej obsady kadrowej umożliwiającej skuteczną realizację powierzonych jej zadań.
Sygnał z Ratusza jest jasny: odgórnego polecenia nie będzie. Same spółki też nie muszą się kwapić do pozbywania się z pracy radnych. – Spółka nie planuje redukcji etatów – stawia sprawę jasno Artur Koperwas z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, najbardziej niedochodowej z firm, których właścicielem jest miasto.
Co ciekawe, epizod w miejskiej spółce miał również jeden z radnych angażujących się obecnie w działalność Polski 2050, z którą związał się senator Bury. Mowa o Marcinie Nowaku, który w 2012 r. na pewien czas został rzecznikiem wodociągów. – Jeżeli taka sytuacja istniała, też nie była zdrową sytuacją – przyznaje senator, którego prosimy o ocenę tego epizodu.