Wojewoda lubelska ostrzega przed napływem tzw. dopalaczy do Lublina. – Zbliża się koniec wakacji, do miasta wrócą studenci. Razem z nimi mogą pojawić się nowe punkty sprzedaży dopalaczy – mówi Genowefa Tokarska. – Ten problem pojawił się na wybrzeżu, gdzie powstały dziesiątki takich punktów.
– Dotychczas zakazano używania jednego ze składników dopalaczy. Jednak droga legislacyjna wprowadzająca ustawę trwała bardzo długo. Możliwe jest, aby to załączniki do ustawy określały, jakie środki chemiczne są zakazane. Ponieważ chemicy szybko znajdują zamienniki zakazanych produktów – wyjaśnia Policzkiewicz.
Wczoraj u wojewody spotkali się przedstawiciele służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców. Wspólnie doszli do porozumienia, że będą wnioskować u parlamentarzystów, aby wprowadzić nowe przepisy.
Natomiast lubelski ratusz zlecił badania nad dopalaczami. – Chcemy zdiagnozować problem. Dlatego Instytut Psychologii UMCS sprawdził dla nas, ile osób zażywa różnego rodzaju środki – mówi Grażyna Jackowska, z-ca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Lublin. – Przebadano około 1,2 tys. uczniów lubelskich szkół i także studentów. Wstępne wyniki wskazują, że spośród osób niepełnoletnich 1 proc. miało styczność z dopalaczami.