Nie żyje jeden z osadzonych, z Aresztu Śledczego w Lublinie. Mężczyzna najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. – Nie był to tzw. mały świadek koronny, zapewnia Służba Więzienna, dementując medialne doniesienia w tej sprawie.
– W piątek około godziny 3:10 doszło do samobójstwa jednego z osadzonych. Drugi współosadzony niezwłocznie powiadomił o tym oddziałowego, ten natomiast dowódcę zmiany – mówi por. Edyta Radczuk, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie.
Zarówno oddziałowy, jak i dowódca zmiany rozpoczęli reanimację mężczyzny. Wezwano również karetkę pogotowia. Niestety, nie udało się przywróci czynności życiowych. Mundurowi nie zdradzają, jakie okoliczności przesądzają, że mężczyzna targnął się na swoje życie. Nie ujawniają również, w jaki sposób do tego doszło.
– Ja stwierdzam jedynie, że doszło do samobójstwa. W tej chwili to wszystko, co mogę na ten temat powiedzieć. Zarówno my, jak i prokuratura wyjaśniamy dokładne okoliczności sprawy – dodaje Edyta Radczuk.
Jak ustaliliśmy, zmarły to Radosław M. ps. „Malwa”. Trafił do lubelskiego aresztu dzień przed śmiercią. Mężczyzna zeznawał w sprawie gangu przemytników papierosów. Miał obciążyć kilkadziesiąt osób. Według medialnych doniesień, skorzystał przy tym z instytucji tzw. małego świadka koronnego, uzyskując nadzwyczajne złagodzenie kary. Mundurowi zaprzeczają jednak tym informacjom.
– Nie był to żaden mały świadek koronny, tylko pospolity przestępca – kwituje por. Radczuk.
Na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok mężczyzny. Pozwoli ona ustalić dokładną przyczynę śmierci.