Urzędnicy od komunikacji uznali, że tak będzie taniej. Swoją decyzję ogłosili dopiero wczoraj
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Im rzadziej jeżdżą autobusy, tym mniej miasto płaci za ich kursy. O jakich oszczędnościach mowa? – Około 600 tysięcy złotych – odpowiada Anna Zalewska z Zarządu Transportu Miejskiego.
Dla takiej kwoty od poniedziałku odchudzone będą rozkłady trzydziestu linii autobusowych, ale „tylko” w dni powszednie. Cięcia dotkną nawet głównych linii, jak 10, 18, czy 57, które teraz jeżdżą co kwadrans. Zamiast czterech kursów na godzinę będą mieć tylko trzy. Niczym w wakacje.
Linie 6, 10, 13, 17, 18, 26, 29, 31, 32, 34, 39, 57 i 74 pojadą co 20 minut. Jeszcze rzadziej linie 2, 3, 7, 14, 15, 40, 55. – W godzinach szczytu co 20 minut, poza godzinami szczytu co 40 – przyznaje Zalewska. Jeśli komuś ucieknie sprzed nosa autobus linii 1, 23, 30, 44, albo 47, to na następny poczeka 40 minut (pozostałe zmiany w ramce).
O częstotliwość kursów musieliśmy pytać urzędników, bo nowych rozkładów nie znaleźliśmy wczoraj ani na przystankach w centrum Lublina, ani na stronie internetowej ZTM. Miejska instytucja tłumaczy, że chudszy rozkład powinien wystarczyć. – W ferie zimowe jest ograniczone zapotrzebowanie na usługi przewozowe – przekonuje Zalewska.
ZTM twierdzi też, że układając feryjny rozkład miał na uwadze... zagrożenie smogiem. Co wspólnego z troską o powietrze ma ujmowanie kursów w transporcie zbiorowym? – Kładziemy nacisk na system trolejbusowy w szczycie „smogowym” – podkreśla Zalewska i tłumaczy, że trolejbusy będą kursować bez zmian.
Pozostałe cięcia
• Linia nr 8 ma kursować w szczycie co 30 minut, poza szczytem co 45 • linia 11 pojedzie w szczycie co 40 minut, poza szczytem co 60 • linia 42 w szczycie pojedzie co 25 minut, poza szczytem co 45 • linia 45 ma jeździć co 30 minut w szczycie, a poza szczytem co 40 • linia 70 ma indywidualnie ustalony rozkład jazdy, który ZTM określa jako „dostosowany do potrzeb pasażerów”.