– Za obronę pracowników odpowiadam przed sądem – mówi szefowa związku zawodowego w lubelskim Tesco. Proces wytoczył jej szef sklepowej ochrony. Krytyczne wypowiedzi w mediach uznał za naruszenie swoich dóbr osobistych.
– Zapewne torebkę mieli znaleźć ochroniarze – mówi Zofia Wach, szefowa WZZ "Solidarność 80” w lubelskim Tesco. – Kasjerka miałaby spore kłopoty.
Torebkę odnalazła sprzątaczka, trzy dni po pikiecie związkowców. Pracę przy kasie miała rozpocząć jedna z uczestniczek protestu. Po paru godzinach próbka trafiła w ręce policji. W torebce nie wykryto narkotyków.
– Przez dwie godziny mieli ją ochroniarze – dodaje Wach. – kto wie, co się wtedy stało.
Sugestie dotyczące ochrony uraziły Mariana S., szefa działu bezpieczeństwa w Tesco. Uznał je za oskarżenia pod własnym adresem i skierował sprawę do sądu, na drodze cywilnej.
– To próba zastraszenia, ale ja się nie dam – komentuje Wach. – Skoro w sklepie zdarzały się podejrzane incydenty, to reagowałam.
Obie strony spotkały się już w sądzie. Marian S. nie rozmawia z dziennikarzami.
Tego pełnomocnik również odmawia wszelkich komentarzy. Tymczasem związkowcy wskazują na kontrowersyjne decyzje szefa ochrony.
– Do bazy danych osób przyłapanych na kradzieży, kazał dołączyć wszystkie kasjerki – mówi Wach. – Traktuje nas, jak potencjalne złodziejki. W miejscu dostępnym dla wszystkich pracowników pojawiła się też lista, na której gromadzono nasze dane osobowe. Gdy poskarżyliśmy się w Inspekcji Pracy, lista zniknęła.
Tesco nie ingeruje w spory swoich pracowników. Firma nie zareagowała również na zarzuty, jakie postawiono Marianowi. S. Przed sądem w Głogowie odpowiada on za znęcanie się nad zwierzętami. Pracując w tamtejszym Tesco miał udusić kota, który dostał się do sklepu. Gdy sprawą zainteresowały się media i prokuratura, Mariana S. przeniesiono do pracy w Lublinie.