Lublin nie zatroszczył się o publiczne transmisje z igrzysk. Choć ruszają w czwartek, wciąż zwlekają z decyzją. Inaczej niż władze Lubartowa. Tu telebim już czeka na kibiców
Dlaczego wciąż nie ma decyzji, choć igrzyska oficjalnie startują już w piątek? – Bo do rozgrywek Polaków jest jeszcze kilka dni – odpowiada Mieczkowska-Czerniak. Ale pierwszy mecz polskich siatkarzy już w niedzielę. A to oni są największą nadzieją biało-czerwonych na efektowne zwycięstwo.
Ekran, o ile w ogóle gdzieś w Lublinie będzie, wyświetlać ma zmagania Polaków. Nie wiadomo gdzie mógłby stanąć. Mówi się o parkingu MOSiR, albo o pl. Zamkowym.
Inaczej do sprawy podeszły władze Lubartowa. Tu relacje będzie można oglądać przed Ratuszem (czytaj więcej w tekście: Lubartów: Relacje z olimpiady zobaczysz na miejskim telebimie)
Od zaplanowanej na jutro na godz. 21.50 ceremonii otwarcia, aż do końca igrzysk. Burmistrz podpisał już umowę z TVP Sport. Zmagania olimpijczyków będą prezentowane każdego dnia od godz. 9.30 aż do 22.45. – Za możliwość relacjonowania olimpiady zapłacimy 5 tys. zł – mówi Janusz Bodziacki, burmistrz Lubartowa.
Tymczasem w Lublinie nawet podczas Euro władze miasta mobilizowała dopiero krytyka kibiców. Ratusz nie chciał najpierw tworzyć strefy kibica, tłumacząc, że swoją (płatną) otworzyły Targi Lublin.
Mleko się wylało, gdy dwa dni przed decydującym meczem Polaków targi oznajmiły, że z 2500 miejsc aż 2300 zarezerwowała prywatna spółka. Prezydent pod naporem krytyki stworzył strefę w hali Globus. Porażkę Polaków oglądało tam 5 tys. widzów. Teraz, gdy kibice mają szansę oglądać wielki sukces siatkarzy, urzędnicy z decyzją czekają, aż z urlopu wróci prezydent Lublina. W pracy ma być jutro.