Tylko 8 proc. ciężarnych z województwa lubelskiego skorzystało w ubiegłym roku z badań prenatalnych. To najgorszy wynik w kraju – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. A to właśnie z tych badań przyszli rodzice mogą dowiedzieć się, czy ich dziecko jest zdrowe.
Niektóre ciężarne skarżą się, że lekarze nie proponują im wykonania takich badań, albo wręcz zniechęcają do tego. – Zdziwiłam się postawą mojego ginekologa, który odradzał mi wykonanie takich badań, mimo że zaszłam w ciążę w wieku 39 lat. Powiedział, że nawet jeśli zostaną wykryte wady płodu, to przecież i tak nie wpłynie to na moją decyzję o urodzeniu. To niedopuszczalne, kobieta powinna mieć wybór – komentuje pani Anna z Lublina.
W województwie lubelskim umowy z NFZ na wykonywanie badań prenatalnych podpisały tylko trzy lubelskie placówki: Poradnia Ginekologiczno-Położnicza przy ul. Kawaleryjskiej, SPSK nr 1 oraz Centrum Medyczne Luxmed.
Z danych lubelskiego oddziału NFZ wynika, że w ubiegłym roku z badań prenatalnych skorzystało tylko 1675 kobiet w ciąży. Dla porównania: w województwie śląskim z badań skorzystało aż 54 proc. ciężarnych.
Zdaniem Grzegorza Pietrasa, ginekologa z SPSK nr 4 w Lublinie, powodów ograniczonego dostępu do badań jest kilka.
– Po pierwsze NFZ zaczął udawać, że refunduje takie badania. Określa pewne warunki, które kwalifikują kobietę do takich badań, np. to, że kobieta jest w grupie wysokiego ryzyka. A to bzdura, bo badania przesiewowe powinna przejść każda ciężarna – komentuje Pietras. – Poza tym stawia też warunki lekarzom, którzy mieliby wykonywać takie badania. Lekarz, który np. jest zatrudniony w szpitalu, nie może już podpisać umowy z NFZ na realizację tych badań w ramach prywatnej praktyki. Takie są przepisy. Wówczas takie badania może wykonać tylko komercyjnie. Ich koszt to 350–470 zł.
Z bezpłatnych badań można skorzystać m.in. w przypadkach, kiedy kobieta skończyła 35 lat lub jest ryzyko wystąpienia wad genetycznych u dziecka.
Jak zauważa dr Pietras, jest też mało kompetentnych lekarzy, którzy mogą wykonywać takie badania. – Najlepiej, jeśli mają oni certyfikaty FMF (renomowanej brytyjskiej fundacji, która szkoli lekarzy w tym zakresie – red.). W naszym województwie jest ich jednak ok. 8. To bardzo mało – komentuje Pietras.
Potwierdza to NFZ. – Dostępność do badań prenatalnych poza Lublinem nadal jest zbyt mała. Wynika to m.in. z faktu, że na rynku usług zdrowotnych jest zbyt mało lekarzy, którzy posiadają kwalifikacje niezbędne do wykonywania badań prenatalnych, a w związku z tym również podmiotów, które mogłyby realizować świadczenia gwarantowane w tym zakresie – mówi Małgorzata Bartoszek, rzecznik lubelskiego oddziału NFZ.
– Trzeba rozstrzygnąć, po co robi się takie badania. Założenie, że służą one zabijaniu dzieci, jest błędne. Przecież jest tyle kobiet, którzy decydują się na urodzenie dziecka mimo poważnych wad płodu – zaznacza dr Pietras. – Chodzi o to, żeby móc poinformować rodziców o stanie zdrowia ich przyszłego dziecka, a w przypadku rozpoznania ciężkiej patologii, przedstawić im rokowanie dla niego. W przypadku śmiertelnej wady rodzice mają czas na przygotowanie się na odejście dziecka. Jest to też informacja dla lekarza, żeby nie podejmować niepotrzebnej terapii.