Urzędnicy z Lubelskiej Unii Sportu zamiast pracować, oglądają telewizję na 47-calowym ekranie LCD – uważa jeden z działaczy sportowych. – Bzdura. Monitor służy trenerom i zawodnikom – odpowiadają w LUS.
Kowalczyk jest trenerem kolarstwa od kilkudziesięciu lat. Działa w klubie Mayday Team Lublin i Okręgowym Związku Kolarskim w Lublinie. Jest również członkiem Wojewódzkiego Zespołu Metodyczno-Szkoleniowego, znajdującego się w strukturach… LUS.
– Krew mnie zalewa, jak patrzę na to. Zamiast kupować telewizory, powinni dać pieniądze klubom, bo większość z nich nie ma za co pojechać na zawody – bulwersuje się szkoleniowiec.
Wczoraj odwiedziliśmy siedzibę LUS. Rzeczywiście, w jednym z pomieszczeń na ścianie wisi 47-calowy telewizor marki LG. Kosztował 4850 zł. Urzędnicy mówią jednak, że nie mają czasu oglądać telewizji. Choć zamówili sobie pakiet m.in. z kanałami sportowymi i informacyjnymi. – Płacimy za nie z własnej kieszeni – zaznacza jeden z pracowników.
Władze LUS tłumaczą, że telewizor został zakupiony w ramach zestawu audiowizualnego. Środki na to przekazało ministerstwo. – O zakup takiego sprzętu zabiegali sami działacze związków sportowych z Lubelszczyzny – wyjaśnia Andrzej Maciejewski, wiceprezes Lubelskiej Unii Sportu. – Konsultowaliśmy z nimi tę decyzję. Środki nie mogły być wykorzystane inaczej. Od finansowania klubów są bowiem sponsorzy i gminy, a nie my.
Maciejewski podkreśla też, że telewizor służy zawodnikom i trenerom gier zespołowych, którzy analizują na nim mecze. Jest również wykorzystywany podczas konferencji organizowanych raz lub dwa razy w roku.
Kowalczyk poskarżył się jednak na LUS do marszałka województwa i ministerstwa. Urzędnicy resortu sportu zażądali już wyjaśnień od zarządu LUS.
Jego prezes Bogusław Trojan jest na urlopie za granicą. Udało nam się z nim skontaktować. Ale powiedział tylko, że nie będzie komentował tej sprawy.