"Uwaga na panią posiadającą pieska, który zgwałcił mojego szczeniaka. Właścicielka uciekła z miejsca zdarzenia" – kartka o takiej treści wisi przy wejściu do wybiegu dla psów w wąwozie pomiędzy LSM a Czubami. Okazuje się, że podobnych sytuacji mogło być więcej.
"Piesek biega samopas, nie da się złapać, gwałcił brutalnie mojego szczeniaczka, który ma 3,5 miesiąca. Właściciel pieska uciekł z miejsca zdarzenia, co jest nieodpowiedzialne. Proszę pieska trzymać na smyczy" - czytamy dalej.
W okolicy wybiegu spotkaliśmy kobietę, która wyszła na spacer ze swoim pupilem. Jak tłumaczy, to nie ona wywiesiła kartkę, ale jej pies także był atakowany przez agresywnego zwierzaka. Do zdarzenia doszło miesiąc temu.
– Niewielki pies zaatakował i zgwałcił moją sunię. Kiedy starałam się go odpędzić, jego właścicielka miała jeszcze do mnie pretensje. Towarzyszył jej młody mężczyzna. Jeżeli urodzą się szczeniaki, chyba odszukam tych nieodpowiedzialnych ludzi i je im zaniosę – mówi.
Od tamtej pory kobieta obawia się o swoją suczkę. – Staram się nie spuszczać jej z oczu. Uważam, że dobrym pomysłem byłoby stworzenie oddzielnego wybiegu dla suczek i samców.
Czy właścicielka agresywnego psa może zostać ukarana? Jak tłumaczy rzecznik Straży Miejskiej, za brak właściwego nadzoru nad psem grozi 500 złotych mandatu. – W opisanej sytuacji właścicielka zaatakowanej suczki mogłaby wystąpić przeciwko tej kobiecie z powództwa cywilnego – wyjaśnia Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie.