W lasach wreszcie pojawiły się jesienne grzyby. Pogoda sprzyja, więc z każdym dniem powinno być ich więcej.
– Jeszcze miesiąc temu nie było żadnych grzybów – mówi Jerzy Gawroński, doświadczony grzybiarz z okolic Włodawy.
– Zaczęły się pojawiać dopiero w ostatnich dniach. Co prawda, prawdziwego wysypu jeszcze nie ma, ale niedługo będzie pełnia, więc są na to szanse.
Pan Jerzy sprzedawał podgrzybki zebrane w okolicach Kołaczy (pow. włodawski). Jak mówi, niedługo zaczną pojawiać się gąski. – W ubiegłym roku zaczęły się też dosyć późno, ale skończyły się dopiero w listopadzie – przypomina.
Niektórzy polują już nawet na borowiki szlachetne. – W niedzielę widziałam za Lubartowem grzybiarza z pełnym koszykiem prawdziwków – mówi lublinianka, którą spotkaliśmy wczoraj na targu.
Przy odrobinie szczęścia, można już trafić na wyjątkowe duże okazy. W weekend nasi Czytelnicy przesyłali zdjęcia grzybów z kapeluszami o średnicy ponad 20 centymetrów.
Warto pamiętać, że w lesie rosną też okazy niejadalne i trujące. Dlatego handlujący grzybami mają obowiązek zgłaszać się z nimi do sanepidu. Tam ogląda je doświadczony grzyboznawca, a sprzedawca dostaje atest (za darmo). O sprawdzenie grzybów może poprosić każdy grzybiarz.
W Lublinie z grzybami można się zgłaszać do sanepidu przy ul. 3 Maja 4 (od godz. 7.30 do 15). Atesty dla sprzedawców są wydawane do godz. 10. Pierwsi zainteresowani zgłosili się w ubiegłym tygodniu. Były to tylko pojedyncze osoby, więc dlatego sanepid chce pójść grzybiarzom na rękę.
– W tym tygodniu między godz. 8 a 9 inspektorzy będą wydawać atesty na targu przy ul. Ruskiej – mówi Irmina Nikiel, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. I przypomina, że zarządcy targowisk powinni sami zadbać, aby na miejscu była osoba uprawniona do sprawdzania grzybów.
Grzybiarz zwyzywał policjantów, którzy go szukali
– Najtrudniejszą akcję poszukiwawczą policjanci przeprowadzili w niedzielę w lesie w miejscowości Zagrody Lukówieckie – informuje Grzegorz Paśnik z lubartowskiej policji.
37-latek wyjechał rano do lasu i nie wracał do późnego wieczora. Szukała go rodzina i kilkunastu policjantów. W końcu udało się z nim skontaktować telefonicznie. Mężczyzna twierdził, że wie gdzie jest i nie potrzebuje pomocy. W trakcie rozmowy policjant usłyszał dźwięk policyjnej syreny. Użył jej patrol, który był w zupełnie innej części lasu, niż 37-latek.
– Okazało się, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Mimo udzielonej mu pomocy był wobec policjantów bardzo arogancki i wulgarny – wyjaśnia Paśnik.
Sporo pracy policjanci mieli też w piątek. Przed południem dostali zgłoszenie, że zaginął 82-letni mieszkaniec miejscowości Rawa. Pojechał na grzyby quadem do lasu w Nowym Antoninie. Chorego na cukrzycę mężczyzny zaczęło szukać kilkudziesięciu policjantów. Do akcji miał się włączyć śmigłowiec. Jednak po godzinie 82-latek sam wrócił do domu.
Niedługo później policjanci musieli szukać kolejnych grzybiarzy. Najpierw w lesie w Czerwonce zaginął 83-letni mieszkaniec Lublina. Cały i zdrowy odnalazł się w Firleju. Po południu w miejscowości Giżyce zgubił się 55-latek. Podczas grzybobrania rozdzielił się z żoną. Policjanci znaleźli go po godzinie. (ŁM)