Złamana noga i palec – to obrażenia u policjantów. Jeden zatrzymany i odebrany karabin – to straty po stronie napastników. Trzech bandytów najprawdopodobniej chciało napaść wczoraj na jubilera w Kraśniku.
Kolejny telefon do policji o 9.35. Rozmówca twierdzi, że w pobliżu sklepu jubilerskiego przy ul. Lubelskiej kręcą się podejrzani mężczyźni.
– Nie wykluczamy, że telefon o podłożonej bombie miał odwrócić naszą uwagą – mówi st. asp. Krzysztof Latos z KMP w Kraśniku. – Dlatego wybrali budynek ZUS, znajdujący się na drugim końcu miasta. Wiedzieli, że wielu policjantów będzie w tym czasie przy bombie (później okazało się, że był to fałszywy alarm – red.).
Naprzeciwko jubilera znajduje się mały skwer otoczony żywopłotem. Tam zaczaili się przestępcy. Zwracali na siebie uwagę: według świadków mężczyźni byli ubrani w płaszcze ortalionowe, a na głowach mieli peruki.
We wskazane miejsce udał się trzyosobowy patrol policji. Policjanci chcieli wylegitymować trójkę siedzących w krzakach mężczyzn. Ci na widok funkcjonariuszy – z których dwóch było po cywilnemu – rzucili się do ucieczki. W trakcie pościgu doszło do szamotaniny. Jeden z policjantów został kopnięty w rękę. Ma złamany palec. Drugi policjant doznał skomplikowanego złamania nogi. Wczoraj przeszedł operację.
Świadkiem zdarzenia był Grzegorz Grzybicki, pracownik pobliskiego sklepu. – Nagle się coś zakotłowało, zobaczyłem wybiegającego ze skweru mężczyznę – opowiada. Miał coś białego na głowie. Za nim wybiegł drugi. Potem się okazało, że to policjant.
Policjantom udało się schwytać jednego z zamaskowanych mężczyzn. Jest nim 24-letni mieszkaniec Łodzi. Pozostałym udało się zbiec. Na miejscu znaleziono torbę należącą do bandytów. W środku był karabin maszynowy i ostra amunicja.
Druga torba leżała kilkaset metrów od miejsca ucieczki. Była pusta. Zgubił ją jeden ze wspólników, kiedy przeskakiwał przez płot okalający posesję. Miała służyć prawdopodobnie do schowania łupów.
Wczoraj trwało przesłuchanie zatrzymanego mężczyzny.