Ponad 90 proc. pracowników Polfy Lublin negatywnie oceniło zarząd spółki i wyraziło gotowość do obrony miejsc pracy.
- Niezadowolenie z obecnej sytuacji w firmie - tłumaczy Krzysztof Rudziński, przewodniczący "Solidarności” w Polfie. - Domagamy się zaprzestania zwolnień i powiedzenia nam, jaka przyszłość nas czeka. Czy będziemy strajkować? To ostateczność. Ale referendum pokazuje naszą determinację.
W referendum udział wzięło aż 361 spośród 455 pracowników uprawnionych do głosowania. 343 osoby opowiedziały się za podjęciem zdecydowanych działań, aby utrzymać miejsca pracy. Jedynie 13 osób pozytywnie oceniło zarząd Polfy, a 336 dało wyraz swojemu niezadowoleniu z rządów w spółce. Ale pracownicy Polfy boją się o tym rozmawiać.
- Atmosfera jest straszna. Podpisaliśmy zobowiązanie do zachowania tajemnicy. Jeśli powiemy coś nie po myśli zarządu, możemy wylecieć z pracy - mówi jedna z osób, która wzięła udział w referendum. - Obawiamy się, że zarząd doprowadzi nasz zakład do upadku. Wynik referendum to nasze wotum nieufności wobec tych działań.
Co na to zarząd spółki? - Nie będę komentował tej sytuacji - ucina Tadeusz Duszyński, prezes Polfy. - Związkowcy zareagowali nieadekwatnie do sytuacji - uważa Katarzyna Goławska, członek zarządu spółki. - W związku z likwidacją jednego z wydziałów w lipcu zwolnimy 13 osób. W tej chwili nie planujemy dalszych zwolnień.
W spółce trwa restrukturyzacja. W 2006 roku w ramach programu dobrowolnych odejść z pracą w Polfie pożegnały się 84 osoby. (mag)