Rozmowa z Aleksandrą Lipianin-Białogrzywy z Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt.
– Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio mieliśmy do czynienia z tyloma interwencjami. Po kilkanaście razy dziennie na nasz numer alarmowy dzwonią ludzie, informując o tym, że znaleźli porzucone zwierzę. W środę zadzwoniła kobieta. Powiedziała, że przy drodze w okolicach Poniatowej oszczeniła się porzucona suka. Pojechaliśmy na miejsce. Okazało się, że cztery szczenięta ukryła w przepuście kanału. W sobotę interweniowaliśmy w sprawie dwóch porzuconych bernardynów. Były mocno pokaleczone, z pysków leciała im krew. To stare psy, których najprawdopodobniej właściciel pozbył się, wyrzucając je na ulicę.
• Są przypadki znęcania? ?
– Trudną interwencją był wyjazd do Suchowoli. Pięć maksymalnie zaniedbanych psów koczowało w spróchniałych, gnijących i rozpadających się budach, pilnując niewielkiego bajora. Były zagłodzone, wycieńczone i chore. Natychmiast przewieźliśmy je do kliniki. Szukamy dla nich domu. Również w lipcu dostaliśmy sygnał o porzuconej suczce z Kalinówki. Wszystko wskazuje na to, że ktoś wyrzucił ją z samochodu. To typowa sytuacja, powtarzająca się co roku w wakacje. Ludzie wyjeżdżający na urlopy pozbywają się w ten sposób swoich zwierząt.
• Co zrobić, gdy coś takiego zauważymy??
– Jeśli widzimy, że ktoś wyrzuca z auta zwierzę, zapamiętajmy jego numer rejestracyjny. To ułatwi nam odnalezienie "właściciela”. Wtedy możemy skierować sprawę do prokuratury.
• Jakie kary grożą za znęcanie się nad zwierzętami? ?
– Maksymalnie za znęcanie się nad zwierzętami ze specjalnym okrucieństwem grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.